czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Wejdziesz do lasu w czasie polowania – grozi ci więzienie. Nawet rok!

Więzienie za wejście do lasu w czasie polowania i prawo do polowań bronią z tłumikiem. To najbardziej kontrowersyjne zapisy ustawy zwanej Lex Ardanowski, która ma pomóc w walce z ASF, czyli afrykańskim pomorem świń.

Metodą na poradzenie sobie z chorobą i ochrona trzody chlewnej jest, według ministra rolnictwa Krzysztofa Ardanowskiego, którego imię nosi ustawa, wybicie jak największej liczby dzików w Polsce. Najlepiej wszystkich, bo to one właśnie przenoszą chorobę. Stąd szczególne uprawnienia dla myśliwych, którzy mieliby polować na dziki – i sankcje dla tych, którzy mieliby im w tym przeszkadzać. Do roku więzienia włącznie, jeśli udowodni im się utrudnianie polowania. W przypadku odstrzałów sanitarnych mogą to być nawet trzy lata.

Jedynym ustępstwem jest… pozwolenie na polowania bronią z tłumikiem. Żeby nie denerwować mieszkańców tych okolic, gdzie jest dużo lasów, dzików i polowania będą się odbywać często. Myśliwi mogą polując wejść także na prywatne grunty, co do tej pory wymagało zgody właściciela. Gdyby była taka potrzeba – mogą poprosić o pomoc policję, wojsko czy straż graniczną, a wszystkie te służby są zobowiązane okazać im pomoc.

Ustawa daje niezwykle szerokie uprawnienia myśliwym i teoretycznie powinni się z tego cieszyć, szczególnie po ostatnich kilku latach nagonki na nich jako “morderców zwierząt”. Jednak ustawa budzi wśród nich poważne wątpliwości.
– Polowanie z tłumikiem, żeby nie przeszkadzać ludziom, to jakiś absurd – mówi jeden z nich prosząc o anonimowość. – Każde koło łowieckie ma obowiązek powiadomić o polowaniu wszystkie wsie, na których terenach będzie się odbywało. Robimy to, docieramy do wójtów i sołtysów, wywieszamy komunikaty na gminnych tablicach, informujemy na stronach internetowych. A i tak zawsze się znajdzie kilku takich, co nie czytali, nie wiedzieli i dopiero huk strzałów uświadamia im, że jest polowanie i że lepiej nie wchodzić do lasu. Zdarzają się wypadki także i teraz. To co będzie, gdy będziemy strzelali z tłumikiem?

Myśliwy ma też wątpliwości co do skuteczności odstrzału dzików w walce z chorobą.
– Gdybyśmy całą Polskę otoczyli szczelnym murem i wtedy wybili dziki, które są w naszym kraju, to może wtedy dałoby się powstrzymać chorobę – wylicza. – Ale to nie dość, że nierealne, to jeszcze i tak nieskuteczne. Przecież to wirus, wystarczy, że ktoś na przykład na Ukrainie, w Niemczech czy w Czechach stanie na leśnym parkingu, by rozprostować kości, a potem przyjedzie do Polski. Może przenieść wirusa? Może. Wybicie dzików tego nie zmieni, już pomijam fakt, że po prostu nie jest możliwe. A jeśli tak, to po co tracić na to siły i środki?

Zdaniem środowiska myśliwych środki ostrożności są niezbędne i obowiązujący zakaz wstępu do lasu to dobre rozwiązanie. Ale nacisk powinien był położony przede wszystkim na zwiększenie wydatków na bioasekurację gospodarstw, by były zabezpieczone przed wirusem bez względu na to, czy występuje w okolicy czy nie. Dodatkowe pieniądze powinny też zostać przeznaczone na szkolenia dla rolników, którzy w ogromnej większości nie wiedzą, co mogą zrobić dla ochrony swoich hodowli, a kolejne pieniądze na to, by mogli środki bezpieczeństwa wprowadzić. Dla mniejszych, rodzinnych gospodarstw budowa choćby niecek na środki odkażające przed każdą chlewnią to poważne wyzwanie finansowe. A to przecież tylko jedno z wielu działań niezbędnych dla zabezpieczenia hodowli.

Należałoby także poprawić jakość i organizację pracy służb weterynaryjnych. Nie może być tak, jak to się niejednokrotnie zdarzało w Wielkopolsce, że ktoś zgłasza padłego dzika, a miejscowy weterynarz nie reaguje, bo jest weekend. I pojawia się dopiero po dwóch dniach. Przy takim tempie i jakości pracy żaden odstrzał nie pomoże, bo wystarczy jeden przeoczony dzik, który poleży dwa dni w lesie, by choroba wybuchła z nową siłą.

– Myśliwi nie są bezmyślnymi mordercami zwierząt, jak się nas lubi przedstawiać – zwraca uwagę myśliwy. – Odstrzał zwierząt, jaki prowadzimy, pomaga zachować równowagę biologiczną wśród zwierzyny leśnej. A kiedy ta równowaga jest, choroby też wybuchają rzadziej. Jednak właśnie dzięki takim działaniom, monitorowaniu stanu i populacji zwierząt na swoim terenie wiemy, że hurtowy odstrzał nic nie da. Może odsunie problem trochę w czasie, ale przecież to nie o to chodzi.

Przeciwnicy Lex Ardanowski zwracają też uwagę, że zakaz wstępu do państwowych lasów dla jednych grup ludzi, a dla innych nie, jest niezgodny z konstytucją. Kwestią dyskusyjną jest też zgodność z prawem możliwości wejścia na prywatne grunty w czasie odstrzałów sanitarnych bez zgody właściciela.

Trochę to przypomina praktyki z czasów feudalizmu, gdy dziedzic w pogoni za jeleniem lub właśnie dzikiem mógł bezkarnie tratować wszystko, co rosło na chłopskich polach – a potem żądać dziesięciny w takiej samej wysokości co zwykle, mimo że pola dały niższy plon.

Lilia Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Wejdziesz do lasu w czasie polowania - grozi ci więzienie. Nawet...