Tłumy ludzi gromadzą się na placu Wolności od siedmiu dni, ale tylu ich jeszcze nie było. Niestety, uaktywniły się też bojówki w centrum i policja ma pełne ręce roboty. Uważajcie na siebie!
Dziś na plac dotarli też uczniowie z Poznańskiej Parady Techno, ale jak się okazuje, wiele osób przyszło dlatego, ze wzburzyło ich wczorajsze oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego.
– Jakbym znów widział generała Jaruzelskiego i stan wojenny, nawet sformułowania podobne – mówi Paweł Nowacki, który wraz z żoną przyszedł na plac. – Ja to doskonale pamiętam, skoszarowali mnie wtedy w pracy, pięć dni siedziałem, nie było można nawet rodziny powiadomić, przecież nie było komórek, żona umierała ze strachu z malutkim dzieckiem. Teraz mam już dorastające wnuczki i nie chcę, żeby to przeżywały ponownie, a tak mi na to się zanosi.
– Weszliśmy do Unii Europejskiej, wreszcie zaczęło być w tym kraju bardziej normalnie, ta duszna atmosfera zaścianka trochę puściła i proszę, zaraz znaleźli się tacy, którym się to nie podoba – mówi Monika Nowacka. – Myślę, że oni nie chcą do tej Europy, bo tam po znajomości się nie da, trzeba coś sobą reprezentować, języki znać, a oni co reprezentują? No właśnie pokazali: średniowiecze! Więc przyszliśmy zaprotestować z młodymi. Tak nie może być.
Ale nie tylko przeciwnicy wyroku Trybunału Konstytucyjnego uważają, że tak nie może być. W centrum Poznania pojawiły się dziś dziwne grupy młodych ludzi ubranych na czarno, rzucających petardy hukowe przed policyjne konie i zbierających się w grupy przed kościołami, rzekomo w celu ich obrony. Ale ponieważ Strajk Kobiet postanowił, że do kościołów już nie będzie chodził – bardzo prawdopodobne, że bojówkarze zaczną szukać przeciwników i poza kościołami.
Dziś przed 19.00 policja zatrzymała jedną z takich grup na Fredry, inną widziano na Garbarach, w drodze na Ostrów Tumski, pod eskortą policji. W internecie krążą też plotki o przyjeździe członków niemieckiej Antify na pomoc wysłane przede wszystkim kibicom Lecha Poznań. To też prowokacja.
Zdaniem organizatorów Strajku Kobiet to akcje i bojówki narodowców. Nie zaatakują Strajku Kobiet wprost, podczas przemarszu, bo jest ich kilkudziesięciu, a uczestników Strajku Kobiet kilka tysięcy. Jednak po jego zakończeniu, gdy uczestnicy podzielą się na mniejsze grupy, sytuacja już może się zmienić. Policja nie jest w stanie być wszędzie, a już teraz do organizatorów strajku dochodzą sygnały o prowokacjach z różnych dzielnic miasta. Dlatego zalecają powroty do domów w większych grupach i pilnowanie się wzajemne. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że ulubionym sposobem ataku bojówkarzy jest skopać we dwóch na jedną drobną dziewczynę, dlatego grupy liczące 10 – 12 osób już powinny być bezpieczne.
„Uważajcie na siebie!” – apelują organizatorzy.
Lilia Łada