Przejechała kilkaset kilometrów podczas kwarantanny narażając współpodróżnych, personel kolei i w końcu policję. A wszystko z powodu kiełbasy. W tę historię aż trudno uwierzyć – ale zdarzyła się naprawdę, a jej ofiarami padli… policjanci z Jeżyc.
Pewna kobieta wróciła z Niemiec do Polski i w związku z tym miała odbyć 14-dniową kwarantannę, jak wszyscy wracający zza granicy podczas stanu epidemicznego. Wyznaczono jej miejsce w Słubicach, ponieważ tam przekraczała granicę, a nie ma stałego miejska zamieszkania w Polsce. Miała tam przebywać przez 14 dni.
Jednak pani ośrodek w Słubicach nie przypadł do gustu i po kilku dniach pojawiła się w Poznaniu, w… komisariacie policji na Jeżycach. Jak poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji, powiedziała policjantom, że wróciła z Niemiec i nakazano jej odbycie kwarantanny. Ale w ośrodku jej się nie podobało, bo personel był niemiły i podał jej chleb z kiełbasą – a ona jest wegetarianką. Spędziła więc tam jedną noc i rano pojechała do Poznania. Pociągiem i autobusem.
Po przyjeździe poszła na komisariat na Jeżycach, żeby poprosić policję o pomoc. Policjanci przede wszystkim odizolowali kobietę i tę część komisariatu, w której przebywała, by zapewnić bezpieczeństwo pozostałym funkcjonariuszom, i powiadomili o sprawie wojewodę, bo podjęcie decyzji, co zrobić z kobietą, która uciekła z kwarantanny, leży w jego gestii.
Ostatecznie kobieta trafiła z powrotem do ośrodka kwarantanny w Słubicach. Zawieźli ją tam funkcjonariusze Wydziału Konwojowego KWP w Poznaniu. Czy zostanie ukarana mandatem za złamanie prawa? Jeszcze nie wiadomo.
KWP, el