Taki był temat pikniku, który zorganizowali przed Operą społecznicy Marcin Staniewski i Beata Karczewska-Krzemińska. “Rząd wysyła nam sprzeczne sygnały” – twierdzą.
Sprzeczne sygnały dotyczą tak zachowania się Polaków w czasie pandemii – słynna już sytuacja premiera Morawieckiego w lokalu bez maseczki, podczas gdy cała Polska musiała je nosić poza domem – jak i procedur obowiązujących osoby zakażone i na kwarantannie. Jednych i drugich z każdym dniem jest więcej, tymczasem wciąż mają one problem tak ze zdobyciem informacji, jak mają postępować, jak i z otrzymaniem profesjonalnej pomocy, na przykład ze strony sanepidu.
Goście pikniku opowiadali o własnych doświadczeniach z kwarantanną, kiedy nie mogli się doprosić informacji o tym, jak poddać się wymazowi, kiedy skierował na niego lekarz rodzinny. Nagminne są przypadki kierowania na kwarantannę i nie ujmowania tego w systemie, co dla osób pracujących jest poważnym problemem – bo jak mają wytłumaczyć pracodawcy swoją nieobecność w pracy?
Zdarzył się też przypadek, kiedy ktoś kwarantannę zakończył, ale w systemie sanepidu nadal funkcjonował jako osoba, która jest nią objęta i miał spore problemy z wytłumaczeniem policji, że jego kwarantanna naprawdę się skończyła, jest zdrowy i mandat mu się nie należy…
Społecznicy zapisywali wszystkie zgłoszone historie. Posłużą one do przygotowania projektu usprawnień funkcjonowania służb z korzyścią dla obywateli.
– Przygotujemy w przyszłym tygodniu dokument o usprawnieniach dla prezydenta i wojewody czego my jako obywatele byśmy oczekiwali i co można w tej materii poprawić – wyjaśnia Marcin Staniewski. – W poniedziałek zostanie dostarczony dokument władzom. Bo służby, jak na przykład sanepid patrzą wyłącznie na przepisy, a one czasami są nieżyciowe. Należy je usprawniać z korzyścią dla obywatela. I po to jest to spotkanie.
el