Połamane zabawki, porozrzucane śmieci i puste butelki. Tak wygląda teraz wysprzątany i wyremontowany Nieformalny Plac Jeżycki przy ul. Mickiewicza. Okazuje się, że w samym centrum miasta służby nie są w stanie dopilnować porządku.
Nieformalny Plac Jeżycki to plac zabaw pozostały po przedszkolu „Koraliki” mieszczącym się kiedyś w sąsiedniej kamienicy, przy ulicy Mickiewicza 32. Ale przedszkola już tu nie ma, a działkę, na której mieścił się plac zabaw, odzyskał prywatny właściciel i wystawił ją na sprzedaż.
Na razie nie znalazł chętnego, ale to zdopingowało mieszkańców, by wystąpić do władz miasta o kupno tej działki i przeznaczeniu jej właśnie na plac zabaw. W czerwcu wysprzątali plac, wyremontowali zabawki, by dzieci mogły się znów tu bezpiecznie bawić.
– Jeżyce od lat cierpią na brak ogólnodostępnych przestrzeni do zabawy dla dzieci – mówiła wówczas Aleksandra Sołtysiak-Łuczak, przewodnicząca Rady Osiedla Jeżyce. – Choć mieszkają tu tysiące dzieci, place zabaw można policzyć na palcach jednej ręki.
Najbliższy jest plac Asnyka, ale to dla młodszych dzieci za daleko. Jest też zoo/" class="auto-term">Stare Zoo, ale oddzielone ruchliwą ulicą i wyprawa tam bez opieki nie jest bezpieczna. Plac przy Mickiewicza bardzo by się przydał.
Niestety, nie wszyscy tak uważają. Już kilkakrotnie mieszkańcy musieli sprzątać i remontować zabawki, bo regularnie odbywają się tam alkoholowe libacje, które kończą się niszczeniem zabawek i zostawianiem gór śmieci.
– W czerwcu 2018 zorganizowałam tu pierwszą akcję sąsiedzkiego sprzątania – opowiada Kasia Lesińska, jedna z inicjatorek powstania placu. – W lipcu 2018 razem z Bartek ogarnęliśmy wydarzenie, podczas którego Bartek opowiadał dzieciakom o astronomii. Co tydzień przychodziłam tu sprzątać śmieci. W tym roku było kolejne sąsiedzkie porządkowanie, które rozkręciła Rada Osiedla Jeżyce. Było też zbieranie podpisów pod petycją, aby zachować to miejsce i uczynić je pełnoprawnym miejscem do zabawy i integracji.
Pod koniec sierpnia, przychodząc tradycyjnie z siateczką na papierki i butelki, Kasia przeżyła szok kiedy zobaczyła, że jedno z urządzeń jest zepsute a po placu walają się setki śmieci. Apelowali wtedy wraz z innymi społecznikami do sąsiadów o wsparcie w utrzymaniu tu porządku.
– Wydawało mi się, że gorzej już być nie może – wzdycha Kasia – ale gdy dziś dotarłam na Nieformalny Plac Jeżycki, zobaczyłam, że rozwalono wszystko co się dało: drewnianą ciuchcię, która służyła do wyruszania na nieznane marzycielskie szlaki, ogrodzenie huśtawek, obiekt do wspinania i zjeżdżania, który raz był zamkiem, a raz pirackim statkiem… Jest mi po prostu smutno. Nie mieści mi się w głowie, jak można tak zdemolować plac zabaw dla dzieci.
Czy nikt z nich naprawdę nic nie może zrobić? Przecież Jeżyce słyną jako dzielnica mająca prężnie działającą radę osiedla.
– My cały czas podejmujemy działania – zapewnia Aleksandra Sołtysiak-Łuczak. – Co miesiąc spotykamy się z policją i straż miejską, mówimy, że jest problem, prosimy o częste patrole. A oni twierdzą, że żadnych wydarzeń tam nie stwierdzono. No to pokazałam komendantowi policji zdjęcia zdemolowanego miejsca, w którym „żadnych wydarzeń nie stwierdzono”…
Nasuwa się więc dość niepokojąca refleksja: że ci, którzy zniszczyli ten plac zabaw, czują się bezkarnie, wiedzą, że nikt nie pociągnie ich do odpowiedzialności za te zniszczenia. A to już jest naprawdę groźne. W końcu nie mówimy o jakimś zakamarku na peryferiach miasta, tylko o samym centrum dużego, podobno europejskiego miasta. W dodatku położonego dosłownie kilkaset metrów od Wojewódzkiej Komendy Policji – mieści się przecież przy Kochanowskiego. Tam też przecież mieści się jeżycki komisariat. A z kolei Miejska Komenda Policji mieści się kawałek dalej w drugą stronę, przy Szylinga.
Najwyraźniej stare przysłowie mówiące, że najciemniej jest zawsze pod latanią, nie traci na aktualności.
Lilia Łada, fot. K. Lesińska