Ponad 55 mln zł za nadmierny hałas. Tylko jak dotąd wydał port lotniczy Poznań- Ławica w ramach odszkodowań. Czy taka kwota to przypadkiem trochę nie za dużo?
Sprawą zainteresował się „Głos Wielkopolski”. Z jego ustaleń wynika, że w Poznaniu wypłaca się więcej odszkodowań niż we wszystkich innych miastach razem wziętych. A przecież na przykład lotnisko w Warszawie jest siedem razy większe. W Krakowie trzy razy. Czyli powinny też więcej płacić niż Poznań. Ale tak się nie dzieje. Dlaczego?
Zdaniem przedstawicieli Ławicy powodów wypłaty tak wysokich odszkodowań akurat przez poznańskie lotnisko jest kilka. Najważniejszym jest na pewno fakt, że to Ławica jako pierwsza w Polsce uporządkowała swoje sprawy prawne. W 2012 roku uchwalono dla niej obszar ograniczonego użytkowania (czyli rejon, w którym lotnisko nie musi przestrzegać norm hałasu obowiązujących na terenach zamieszkałych) i to otworzyło drogę sąsiadom lotniska mieszkającym poza obszarem do walki o odszkodowania za nadmierny hałas na ich posesjach – a raczej za spadek wartości tych posesji z tego powodu. Inne lotniska dopiero zaczynają porządkować bałagan prawny na swoich terenach, więc czas procesów sądowych i odszkodowań jest dopiero przed nimi.
Nie bez znaczenia jest fakt, że poznańskie lotnisko znajduje się wyjątkowo blisko centrum i terenów zamieszkanych. W porównaniu do innych portów ma wielu sąsiadów – a więc i osób, które mogą występować o odszkodowania za nadmierny hałas. No i nie bez znaczenia są opinie przez poznańskich biegłych potwierdzające tenże hałas na posesjach w sąsiedztwie lotniska.
Przedstawiciele Ławicy od początku uznawali, że sąsiedztwo czynnego lotniska może być uciążliwe, więc nie spierali się o zasadność odszkodowań. Zorganizowali od razu w 2012 roku spotkania z mieszkańcami i starali się załatwiać sprawy polubownie, najlepiej podpisując ugody. Do tej pory władze Ławicy zawarli 102 ugody na kwotę ponad 3,7 mln zł.
Ale z drugiej strony, można byłoby zadać pytanie, dlaczego ktoś, kto kupuje lub buduje dom w bezpośrednim sąsiedztwie czynnego lotniska, ma pretensje o hałas startujących czy lądujących samolotów. I z pewnością nie może powiedzieć, że się tego nie spodziewał – Ławica jako lotnisko jest znacznie starsza niż domy mieszkańców walczących o odszkodowanie. Boom budowlany na terenach przyległych rozpoczął się właśnie na początku XXI wieku. Gminy wydając pozwolenia na budowę nie przejmowały się sąsiedztwem i hałasem – przyszłym mieszkańcom również to nie przyszło do głowy.
Kłopoty zaczęły się, gdy mieszkańcy zaczęli się wprowadzać do nowych osiedli w pobliżu lotniska. Zaczęli mierzyć poziom hałasu i oddawać sprawy do sądu. Pierwsze wyroki zaczęły zapadać w 2014 roku i były zazwyczaj niekorzystne dla lotniska. Mieszkańcy wygrywali po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Łącznie wypłacono 55 mln zł, a do tego jeszcze należy dodać koszta sądowe w wysokości około 30 mln. A to jeszcze nie koniec, bo kolejne sprawy trwają – i jest ich aż 800 o odszkodowania wartości kolejne 50 mln zł. Jeśli doliczyć do tego kolejne koszty sądowe – razem mamy około 160 mln zł, które zostaną wydane na odszkodowania.
Jakie inwestycje mogłaby poczynić za te pieniądze Ławica, gdyby zostały w jej budżecie? Ile nowych połączeń uruchomić? To jeden z dużych kamieni na drodze rozwoju lotniska, wciąż nie tak aktywnego i rozwijającego się, jakby poznaniacy sobie życzyli.
Zdaniem Włodzimierza Nowaka, społecznika i osiedlowego radnego z Grunwaldu, odszkodowania są jednym z efektów błędnych – mówiąc delikatnie – decyzji z lat 90. ubiegłego wieku.
– Wojsko wyrządziło poznaniakom szkodę – mówi bez ogródek społecznik. – Jeszcze w lata 90 wojsko zgodziło się wpuścić lotnictwo cywilne na Krzesiny, tak jak to jest w Balicach. Na Ławicy mieliśmy mieć nową dzielnicę mieszkaniową na miejskich gruntach. A potem nastąpił przekręt wojskowy i zdecydowano o bazie taktycznej w milionowej aglomeracji z F-16 na Krzesinach.
Włodzimierz Nowak niejednokrotnie zwracał na to uwagę, tak samo jak na fakt, że F16 są znacznie głośniejsze niż samoloty pasażerskie, jednak południowy Poznań i północny Luboń, którym ten hałas najbardziej daje się we znaki, nie mają szans na żadne odszkodowania. A w tym przypadku akurat nie można powiedzieć, że mieszkańcy wiedzieli, na co się decydują mieszkając w pobliżu Krzesin. Przed F16 na Krzesinach stacjonowały MIGi, które były znacznie cichsze i nikomu nie przeszkadzały. Nikt nie pytał mieszkańców o zgodę przy wymianie samolotów na głośniejsze i nikt im w tej sprawie nie organizował spotkań, ni mówiąc o odszkodowaniach – jak to robiła i robi Ławica…
Włodzimierz Nowak zwraca też uwagę, że kiedy decydowano w latach 1992-94 o przeniesieniu lotniska z Ławicy na Krzesiny, znano już projekty unijnej polityki w sprawie hałasu i konieczność wypłaty odszkodowań za hałas, w przypadku pozostawienia lotniska na Ławicy, była oczywista. Dlaczego więc ówczesny rząd podjął taką decyzję mając świadomość późniejszej konieczności wypłaty ogromnych odszkodowań? I dlaczego Ławica brnie w spory prawne, ponosząc dodatkowo ogromne koszta sądowe, skoro prawo zabraniające narażenia na hałas jest uniwersalne i obowiązuje każdego, a sądy za PO i za PiS jednoznacznie i seryjnie mówią, że zarząd Ławicy nie ma racji?
Głos Wielkopolski, el