Restauratorzy z remontowanego Starego Rynku dostali w końcu ofertę od miasta. Do wyboru mają plac Wolności, plac Bernardyński albo fragment placu Wielkopolskiego. Na co się zdecydują?
Od kilku tygodni trwają dyskusje nad tym, gdzie w tym roku staną ogródki gastronomiczne lokali mieszczących się przy Starym Rynku. Na rynku nie jest to możliwe z powodu trwającego remontu, a właściciele nie chcą z nich rezygnować. W sezonie największe dochody są właśnie z ogródków, a gastronomia po dwóch latach zamknięcia w pandemii i obecnych cenach prądu oraz gazu musi walczyć o każdy grosz do zarobienia, by przetrwać.
Czas nagli, bo jeśli pogoda sprzyja, klienci chętnie siadają w ogródkach już w kwietniu – a tymczasem miasto, mimo deklaracji pomocy przedsiębiorcom w czasie remontu, nie przedstawiało im żadnych propozycji.
Ostatecznie restauratorom 21 marca udało się doprowadzić do spotkania z władzami miasta i usłyszeli wreszcie konkretne propozycje. Estrada Poznańska zaproponowała, żeby lokale wystawiły stoliki i krzesła przed elewacją budynku, o ile zachowają półtora metra odległości dla pieszych. Jednak nie przed wszystkimi lokalami jest to już teraz możliwe ze względu na zakres prac remontowych – remont zajmuje już 70 proc. powierzchni rynku. No i widok na plac budowy, z kurzem i hałasem, który nieodłącznie towarzyszy pracom budowlanym raczej nie przyciągnąłby zbyt wielu klientów.
Ostatecznie stanęło więc na tym, że głównym „ogródkowym zagłębiem” będzie w tym roku plac Wolności. Restauratorzy będą tu mieli do dyspozycji domki jak podczas Betlejem Poznańskiego, dopuszczalne będzie także ustawienie kontenerów. Poza płytą placu Wolności ogródki będą mogły zostać ustawione na placu Bernardyńskim od strony ulicy Długiej i placu Wielkopolskim od strony ulicy Solnej. Dostępne będą też podwórza południowej pierzei Starego Rynku.
Czy restauratorzy przyjmą tę ofertę? Na razie nie wyrażają swojej opinii – czekają, aż dostana ją na piśmie, co ma nastąpić 22 marca.
