Poznań: Chcemy bezpiecznej Głogowskiej!

Głogowska
Byli radni miejscy i osiedlowi, społecznicy z Prawa do Miasta, My Poznaniacy i Inwestycji dla Poznania. Wszyscy przyszli, żeby zapalić znicz i pokazać, że też wspierają walkę o bezpieczną Głogowską. Która nie zabija.

„Głogowska zabija. Kto następny?”. Pod takim hasłem Rada Osiedla Święty Łazarz zorganizowała dziś spotkanie na miejscu tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę. Przy parku Wilsona po godzinie 5 rano, na przejściu dla pieszych przez Głogowską została potrącona kobieta. Nie przeżyła.

„Dziś o świcie kolejny pieszy został zabity na Głogowskiej. W policyjnych statystykach na tej ulicy ginie najwięcej ludzi w całym mieście. Jako Rada Osiedla oczekujemy podjęcia przez Miasto Poznań natychmiastowych działań, dzięki którym Głogowska w końcu stanie się bezpieczna dla każdego uczestnika ruchu, a zwłaszcza pieszych i zostanie dostosowana do obowiązujących przepisów” – napisali w zaproszeniu na spotkanie radni z Łazarza. Przygotowali ponad 200 zniczy, które zostały ustawione na fatalnym przejściu dla pieszych

– Rada osiedla podjęła w czerwcu uchwałę, w której wzywamy miasto do poprawy bezpieczeństwa dla pieszych na tej ulicy – opowiada Agnieszka Michalak-Pietkiewicz, przewodnicząca zarządu osiedla Święty Łazarz. – Chodzi między innymi o poszerzenie przystanków tramwajowych, zwężenie ulicy i ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. Miasto oficjalnie się nie odniosło do tej uchwały, ale ze spotkań z władzami miasta wiemy, że miasto wystąpiło o kompleksową analizę sytuacji na ulicy. Ma być gotowa w grudniu.

Powstaje jednak pytani, co władze miasta robiły do tej pory? Bo przecież ginący piesi na Głogowskiej to żadna nowość. Z policyjnych statystyk wynika, że od co najmniej 10 lat na tej ulicy dochodzi do największej liczby wypadków w całym Poznaniu, także tych śmiertelnych. Tylko w 2017 roku zginęły tu 3 osoby, a 48 zostało rannych. Na tej ulicy odnotowano też najwięcej kolizji – aż 350. A przecież taka sytuacja trwa tu od lat! A władze miasta dopiero teraz zamawiają analizę?

Na skwer przy parku Wilsona przyszedł też poseł Franciszek Starczewski, który jest też osiedlowym radnym, przyszli Dorota Bonk-Hammermeister i Paweł Sowa, radni miejscy z Prawa do Miasta, był też Włodzimierz Nowak, społecznik walczący o Nową Głogowską, która z pewnością zmniejszyłaby natężenie ruchu na starej Głogowskiej, ale która pewnie jeszcze długo nie powstanie. I wszyscy byli zgodni, że nie ma już na co czekać, na analizy jest już za późno, gdy pojawiają się ofiary śmiertelne. Teraz trzeba działać.

Zgadzają się z tym mieszkańcy, którzy także przyszli.
– Trzeba coś zrobić, trzeba – przytakują dwie panie mieszkające po sąsiedzku, przy Berwińskiego. – Tu kierowcy jeżdżą jak wariaci. I proszę zobaczyć: nie mają już od dawna prawa do skrętu w lewo, ale i tak wjeżdżają w Berwińskiego, bo im tak wygodniej.
– Policja często tu stoi, ale ich nie łapie – dodaje druga. – Ale niech pani spróbuje przejść na ulicę na czerwonym, to zaraz pani mandat dostanie!

I może to jest jakieś wyjaśnienie zachowania kierowców na Głogowskiej. A po chwili wszyscy uczestnicy spotkania widzą następne: na przejściu dla pieszych z piskiem opon zahamował samochód, bo… o mało co nie przejechał pieszego, który właśnie przechodził przez tę ulicę mając zielone światło. Na następnym cyklu zielonego światła dla pieszych w ten sposób przejechały kolejne trzy samochody – na szczęście akurat żaden pieszy nie przechodził. A przecież tuż obok odbywała się demonstracja ochraniana przez trzy radiowozy stojące z pulsującymi światłami! Żaden kierowca nie przejął się policją.

Ale może słusznie. Gdy uczestnicy demonstracji pobiegli do radiowozu, by zapytać, czemu policjanci nie zatrzymali żadnego z łamiących przepisy kierowców, dowiedzieli się, że policjanci ich nie widzieli.

Lilia Łada, fot. Lilia Łada

Podziel się:

Ostatnio dodane: