Zdaniem biegłych z dziedziny pożarnictwa jednorodzinny dom, który w październiku spłonął w Zalasewie, został podpalony. Nadal jednak nie ma wyników sekcji zwłok trzech ofiar pożaru, więc nie wiadomo, czy było to zabójstwo, czy rozszerzone samobójstwo.
Przypomnijmy: w nocy z 10 na 11 października w Zalasewie pod Swarzędzem doszło do pożaru jednego z domów jednorodzinnych. W środku znaleziono cztery spalone ciała: małżeństwa mieszkającego w tym domu, 55-letniej Joanny i 61-letniego Mariana, oraz ich dwójki dzieci, 9-letniego syna Jerome’a i 14-letniej córki Sunny. Już wtedy pojawiło się podejrzenie, że pożar miał zamaskować albo zabójstwo – albo rozszerzone samobójstwo.
Jednak jak dotąd ustalono przyczynę śmierci tylko jednej osoby – 9-letniego chłopca. Jak powiedział podczas konferencji prasowej Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, dziecko zginęło z powodu licznych ciosów w obrębie głowy i twarzy zadanych narzędziem tępokrawędzistym. Ciała pozostałych trzech członków rodziny są nadal badane.
Teraz, jak poinformował Głos Wielkopolski, biegli z dziedziny pożarnictwa stwierdzili z całkowitą pewnością, że dom został podpalony i dowody na to znaleziono w różnych częściach domu. Nadal nie wiadomo jednak, czy pożar miał służyć ukryciu zabójstwa czy rozszerzonego samobójstwa. Być może tę zagadkę wyjaśnią wyniki sekcji zwłok pozostałych trzech ofiar.