Sprawdzanie zgód TCF
piątek, 26 kwietnia, 2024

Policjant złamał rękę dziewiętnastolatce?

“Złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej, kwalifikujące się do leczenia operacyjnego” – takie obrażenie odniosła aktywistka podczas zatrzymania przez policję w czasie protestu przed komendą na Wilczej.

Jak informuje Onet.pl, funkcjonariusze zatrzymali 19-letnią Aleksandrę, która przedstawia się jako Mola, 9 grudnia, podczas protestu solidarnościowego przed komendą policji na Wilczej w Warszawie. Tam trafiły osoby zatrzymane podczas “Spaceru dla przyszłości” – manifestacji przed KPRM, dotyczącej ochrony środowiska, organizowanym m.in. przez Greenpeace Polska, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, Extinction Rebellion.

Protest, według aktywistów, odbywał się pokojowo, ale policja osłaniająca budynek około godziny 22.00 zaczęła atakować. zwłaszcza tych, którzy mieli instrumenty muzyczne i megafony. Kilku funkcjonariuszy podchodziło do dowolnej osoby, wyciągało ją z tłumu za ręce i nogi – i wrzucało do radiowozu, oskarżając o złamanie art. 51 kodeksu wykroczeń, czyli zakłócanie porządku i spokoju publicznego.

W ten sposób policja wyciągnęła z grupy przynajmniej 10 osób, w tym Aleksandrę. Została zamknięta w kotle z kilkoma osobami i w którymś momencie funkcjonariusz zaczął ją ciągnąć za szalik, przyduszając dziewczynę, a później on i kilku kolegów zaciągnęli ją do radiowozu. I to w czasie prowadzenia do radiowozu jeden z nich złamał jej rękę. Dziewczyna podkreśla, że było to bez sensu, bo nie stawiała oporu.

W radiowozie spędziła killkadziesiąt minut domagając się pomocy medycznej, ale jej nie udzielono. Policjanci nawet nie pofatygowali się, żeby wezwać medyków, którzy stali po drugiej stronie ulicy. Dopiero po pół godzinie przyszła policjantka dokonać rewizji osobistej i ona wezwała karetkę. Ale pogotowie odmówiło przyjazdu, bo nie było tu narażenia życia, a mamy pandemię. Policjanci zaproponowali, że zawiozą dziewczynę do szpitala, ale odmówiła, nie chcąc jeździć po mieście z opresorami.

Po 45 minutach, gdy już na miejscu pojawił się prawnik i zanotowano jej dane, wypuszczono ją z radiowozu. Zaopiekowały się nią działaczki Strajku Kobiet i poseł Michał Szczerba. To on zawiózł ją do szpitala. Tam okazało się, że ręka jest złamana w trzech miejscach, a taki uraz jak “złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej, kwalifikujące się do leczenia operacyjnego” oznacza nie tylko konieczność operacji, ale możliwość powikłań i wielomiesięczna, a nawet wieloletnią rehabilitację.

Mola nie przyjęła mandatu za zakłócanie porządku. Chce także, aby policjant, który złamał jej rękę, poniósł konsekwencje, a cała policja została rozliczona za eskalację przemocy podczas pokojowych protestów. Jej zdaniem takich działań policji Polacy nie powinni tolerować. O wyjaśnienie sytuacji wystąpił też do Komendy Stołecznej Policji poseł Szczerba. Poseł chce także zabezpieczenia monitoringu ze zdarzenia, żeby ustalić, który funkcjonariusz złamał rękę Moli. Bo nie podał swojego nazwiska i stopnia służbowego podczas interwencji, a powinien to zrobić.

Tymczasem policja twierdzi, że interwencja funkcjonariusza była jak najbardziej zasadna, bo naruszano normy prawne, a policjanci wielokrotnie nawoływali do ich przestrzegania. Użył siły, ponieważ Mola stawiała opór i ponieważ uczestnicy protestu trzymali się za ręce, nie pozwalając na wyrwanie ich z szeregu. Nie wiadomo też, czy funkcjonariusz rzeczywiście złamał jej rękę – to jest wersja wydarzeń przedstawiona przez Molę. Niemniej Wydział Kontroli KSP zbada tę sprawę, jak zresztą zawsze, gdy podczas policyjnej akcji ktoś poniesie uszczerbek na zdrowiu.

Strona głównaWiadomości z PolskiPolicjant złamał rękę dziewiętnastolatce?