Różnica między rządową subwencją na oświatę, a rzeczywistymi wydatkami na oświatę może wynieść w tym roku nawet 57 milionów złotych. Tak wyliczył pilski magistrat. Jednak poseł Marcin Porzucek z PiS uważa, że urząd po prostu nie umie zarządzać pieniędzmi.
Jak informuje Radio Poznań, wiceprezydent Krzysztof Szewc już zapowiedział na przyszły rok zmiany w oświacie właśnie z powodów finansowych. Bo subwencja oświatowa to nieco ponad 54 miliony, natomiast wydatki na oświatę są znacznie wyższe i osiągną poziom nawet 124 milionów złotych. Ta rozbieżność to efekt podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, która została uwzględniona w subwencji oświatowej tylko częściowo. Oszczędności są tu więc niezbędne.
Jednak zdaniem posła Marcina Porzucka oświata jest zadaniem własnym gminy i gmina powinna znaleźć na nią pieniądze. A nie powinno to być trudne, skoro w ciągu ostatnich lat Piła dostała z podatku PIT i CIT o 20 mln zł więcej. Jeśli gmina nie potrafi tych pieniędzy znaleźć, to oznacza – zdaniem posła – że ktoś w ratuszu nie potrafi zarządzać pieniędzmi.
Ale nawet gdyby pilski samorząd odliczył od brakującej kwoty 20 mln zł – to i tak zostałoby jeszcze 37, które trzeba skądś wziąć. A skoro tych pieniędzy nie ma – trzeba zacząć szukać oszczędności.
Cięcia finansowe odczują szkoły, przedszkola i biblioteki. Wszystkie będą miały zredukowane dodatkowe wydatki, nauczyciele i bibliotekarze będą mieli więcej obowiązków, no i trzeba się też liczyć ze zwolnieniami. Miasto ma nadzieję, że w ten sposób uda się rocznie zaoszczędzić przynajmniej 5 mln zł.
Radio Poznań, el