piątek, 29 marca, 2024

Nie bez problemów, ale Lech gra dalej w Pucharze Polski

Lech Poznań pokonał na wyjeździe Chrobrego Głogów 2:0 po bramkach Christiana Gytkjaera oraz Mateusza Skrzypczaka w meczu 1/32 Pucharu Polski i melduje się w kolejnej rundzie. Kibice oglądający to spotkanie i przede wszystkim piłkarze na czele z trenerem, Dariuszem Żurawiem mogą odetchnąć, bo “Kolejorz” miał wiele trudności, by pokonać drużynę prowadzoną przez Ivana Djurdjevicia, która zajmuje jedno z ostatnich miejsc w 1. lidze.

Lechici przyjechali do Głogowa po łatwe i szybkie zwycięstwo, choć w ostatnich latach, jak doskonale pamiętamy, piłkarze ze stolicy Wielkopolski lubili sprawiać niemiłe niespodzianki i odpadać na samym początku rozgrywek z niżej notowanymi rywalami, jak chociażby z Rakowem Częstochowa, Pogonią Szczecin, Olimpią Grudziądz czy Stalą Stalowa Wola. Nikt jednak nie wierzył w fakt, że zespół Dariusza Żurawia z Głogowa nie wyjedzie ze zwycięstwem. Opiekun lechitów od pierwszych minut w porównaniu do meczu z Jagiellonią Białystok w PKO Ekstraklasie mocno odmłodził środek pola, gdzie postawił na duet Skrzypczak-Moder, odstawiając Muhara oraz Tibę. Ci, którzy w piątek odpoczywali i weszli dopiero w długiej połowie: Gytkjaer oraz Jevtic, mecz pucharowy rozpoczęli od początku. Poznaniacy od pierwszego gwizdka nie rozpoczęli huraganowych ataków na bramkę strzeżoną przez Abramowicza, tylko spokojnie, wręcz bardzo wolno rozgrywali ją w defensywie – między Hartem, Crnomarkoviciem, Dejewskim czy Gumnym i powolutku wprowadzając ją wyżej do środkowych pomocników, jednak te próby zazwyczaj kończyły się wycofaniem ponownie pod własne pole karne. Chrobry nastawiał się oczywiście na kontrataki, jednak ich miał bardzo miało, bo Lech mimo braku swoich okazji, nie dopuszczał rywali pod swoją bramkę.

Bardzo słabo prezentował się chwalony od początku sezonu Darko Jevtic, który znowu przypominał bardziej zawodnika z poprzedniego sezonu, aniżeli takiego, jakiego chcą widzieć na boisku sympatycy Lecha . Początek miał niezły, to jednak z minuty na minutę spisywał się coraz słabiej: niewidoczny, bardzo mało prób podań bezpośrednich, a także dośrodkowania ze stałych fragmentów gry stały na bardzo niskim poziomie. Niestety, przez większy okres czasu nie było widać różnicy między Lechem, czyli zespołem, który teoretycznie walczy o mistrzostwo Polski, a drużyną, która będzie prawdopodobnie biła się o utrzymanie w pierwszej lidze. Przypomnijmy, że poznaniacy grali z ekipą, która w dziesięciu meczach straciła aż dwadzieścia goli.

W drugiej części meczu lechici dalej nie zachwywali. Chrobry stworzył sobie za to jedną, świetną okazję do pokonania Mickeya van der Harta, bo przy lepszej skuteczności Mikołaja Lebedyńskiego to gospodarze mogli cieszyć się pierwsi z objęcia prowadzenia. Obraz gry diametralnie zmienił się, kiedy boisko opuścił Jevtic, a w jego miejsce zameldował się Amaral. Portugalczyk najpierw świetnie podał do wychodzącego Jóżwiaka i ten oddał dobry strzał, lecz ostatecznie za słaby, by pokonać golkipera. Chwilę później Joao Amaral zagrał wręcz identycznie, tyle, że do Christiana Gytkjaera, który był nieco bliżej bramki niż Jóźwiak, a jak przystało na rasowego snajpera i reprezentanta Danii, nie miał żadnych problemów, by strzelił pierwszego gola w tym spotkaniu. Lechici momentalnie po zdobyciu pierwszej bramki, ruszyli do ataku i po kapitalnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tymoteusza Puchacza, gola głową zdobył młody Mateusz Skrzypczak. Cieszy, bo nie dość, że akcja wychowanków poznańskiej drużyny, to widać było wyćwiczony schemat, który ostatecznie przyniósł efekt. Podopieczni Dariusza Żurawia mieli jeszcze okazje, by podwyższyć wynik, ale ostatecznie ten się nie zmienił. Po dość nudnym meczu Lech Poznań pokonuje, nie bez problemów, Chrobrego Głogów 2:0 i melduje się w 1/16 Pucharu Polski.

Strona głównaSportNie bez problemów, ale Lech gra dalej w Pucharze Polski