Warta Poznań stoi przed poważnym wyzwaniem organizacyjnym i sportowym. Po spadku do I ligi, klub musi zmierzyć się z trudnościami związanymi z zapewnieniem odpowiedniego obiektu do gry. W przeszłości zespół występował na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim, jednak drużyna nie może dłużej grać w innym mieście. Sytuacja ta zmusiła klub do poszukiwania nowej areny w Poznaniu.
Dotychczasowy stadion w Grodzisku Wielkopolskim przestał być opcją dla Warty, a jedynym realnym rozwiązaniem wydaje się teraz Stadion Miejski przy Bułgarskiej w Poznaniu, gdzie obecnie swoje mecze rozgrywa Lech Poznań (obiekt Warty przy Drodze Dębińskiej nie spełnia wymagań). Przenosiny na wspomniany obiekt nie są jednak prostym procesem, a klub stoi przed koniecznością zawarcia umowy z operatorem stadionu do 18 czerwca. Jest to termin ostateczny, który został narzucony przez komisję licencyjną, a jego nieprzestrzeganie może skutkować nieuczestniczeniem Warty w nadchodzących rozgrywkach I ligi.
Dlaczego nie jest to proste? Warta Poznań za grę na potężnym obiekcie musiałby płacić wysoki czynsz. Dodatkowo dla “Zielonych” miałyby zostać zbudowane własne szatnie. W ten sposób zarówno Lech, jak i Warta miałyby swoje miejsce na obiekcie. Stworzeniem szatni miałoby się zając miasto, ale całość wymaga czasu, a tego “Zieloni” nie mają.
Brak porozumienia w sprawie gry na Stadionie Miejskim przy Bułgarskiej może doprowadzić do automatycznej degradacji zespołu do IV ligi.
Sytuacja Warty Poznań jest zatem krytyczna, a najbliższe tygodnie pokażą, czy uda się osiągnąć porozumienie, które pozwoli „Zielonym” kontynuować rywalizację na odpowiednim poziomie. Rozstrzygnięcie tej sprawy będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości klubu.
Dopóki sprawa stadionu nie zostanie rozwiązana, nie wiadomo na którym poziomie rozgrywek zespół będzie występował. To automatycznie blokuje kwestią wyboru trenera na nowy sezon czy piłkarzy.