Sprawdzanie zgód TCF
piątek, 26 kwietnia, 2024

Most Dworcowy – wierzchołek góry problemów

Radny Paweł Sowa kilka tygodni temu zwrócił uwagę na brud i zaniedbanie Mostu Dworcowego. I okazało się, że to tylko wierzchołek góry lodowej problemów z tym obiektem.

Niefunkcjonalność, ciasnota i wątpliwa jakość estetyczna poznańskiego dworca PKP od 2012 roku rażą oczy poznaniaków i przyjezdnych, których jest codziennie – jak podają Inwestycje dla Poznania – 20 tysięcy. I wszystkim tym ludziom, wysiadających z pociągów grupami po kilkaset osób co 15 minut w godzinach szczytu, trzeba umożliwić w miarę szybkie i płynne wyjście z dworca i dostanie się do celu podróży. Bo przecież za kwadrans wysiądzie z pociągu następna grupa.

Nie jest to łatwe zadanie, gdy się weźmie pod uwagę, że między peronami pasażerowie nadal mogą się poruszać jedną podziemną kładką, która była odpowiednia gdzieś w późnych latach 60. ubiegłego wieku, bo teraz jest zdecydowanie za ciasna. Cztery lata rządów prezydenta Jaśkowiaka i tyleż lat szumnych obietnic Prawa i Sprawiedliwości, że mając władzę w kraju naprawią bubel postawiony przez Platformę Obywatelską – niczego nie zmieniły. Nagle przestano mówić o kładce napowietrznej, która miała łączyć perony i nie wiadomo, czy w ogóle powstanie. Nic ostatnio nie słychać też o remoncie starego dworca, znajdująca się w nim imprezownia ma się jak najlepiej.

Jednak to są kwestie, w których bez utarczek politycznych się nie obejdzie, a to, jak wiadomo, musi potrwać. Są jednak na dworcu takie miejsca, które podlegają wyłącznie miastu i znajdującego się tam bałaganu nie da się zwalić na kwestie polityczne. A już na pewno nie po czterech latach rządów jednego prezydenta. Most Dworcowy jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Radni osiedla Stare Miasto na przykład od lat nie mogą się doprosić posprzątania terenów pod mostem, a konkretnie ulicy Składowej, na odcinku prowadzącym na dworzec PKP. Nikt nie ma pomysłu na to miejsce, które mogłoby stanowić kolejną, wygodną i bez schodów, drogę wyjścia z dworca dla tych pasażerów, którzy udają się w stronę Świętego Marcina i chcą tam dojść pieszo. Z niezrozumiałych przyczyn – usiłował je odkryć wiceprezydent Maciej Wudarski w minionej kadencji, ale mu się nie udało – miasto zadecydowało o budowie niezwykle drogiego przejścia podziemnego kilkadziesiąt metrów dalej, podczas gdy puszczając ruch pod arkadami Mostu Dworcowego osiągnęłoby ten sam cel, ale o wiele taniej. Oczywiście za przejście podziemne płacił inwestor galerii handlowej, można więc powiedzieć, że miasto nic na tym nie straciło. Czy jednak na pewno? Bo dodatkowe patrole straży miejskiej, które wyganiają stamtąd bezdomnych, graficiarzy i wandali, a potem usuwanie efektów wandalizmu na tym terenie to jednak jest koszt dla miasta, i to koszt wieloletni. Czy naprawdę przez te cztery lata nikt nie wymyślił sposobu lepszego wykorzystania tej przestrzeni niż zrobił to prezydent Grobelny?

Jak przypomniał radny Paweł Sowa w swojej interpelacji, Most Dworcowy jest dla wielu osób przybywających do Poznania jednym z pierwszych widoków miasta. I uzyskał zapewnienie, że most będzie sprzątany częściej, a w nadchodzącym roku jego północna nitka zostanie odświeżona. Radny złożył również poprawkę do przyszłorocznego budżetu – za 800 tysięcy złotych pod mostem zostanie wybudowana toaleta. Jeśli uda się przeprowadzić ten projekt, to może wreszcie dla pasażerów przyjeżdżających do Poznania na dworzec autobusowy pierwszym wrażeniem ze stolicy Wielkopolski nie będzie przenikliwy odór moczu dochodzący spod arkad Mostu Dworcowego. A poznaniacy może wreszcie doczekają się wykorzystania tej przestrzeni z korzyścią dla miasta.

el

Strona głównaPoznańMost Dworcowy - wierzchołek góry problemów