Najprawdopodobniej od pioruna zapaliło się skrzydło jednego z wiatraków elektrowni wiatrowej w Ciołkowie niedaleko Krobi. Akcja gaśnicza trwała całą noc.
Pożar wybuchł na wysokości około 180 metrów i to stanowiło główną przeszkodę dla strażaków. “Na miejscu pracuje kilka zastępów straży pożarnej, lecz sprzęt ten nie jest wystarczający. Wezwano również specjalistyczną grupę wysokościową z PSP w Poznaniu, która jest wyposażona w specjalistyczny podnośnik Bronto Skylift o maksymalnym wyciągu 53 metry” – poinformowali strażacy z OSP Poniec.
Wyciąg 53 metry to było również za mało i trzeba było wzywać specjalny śmigłowiec gaśniczy, by ugasić pożar z góry. Śmigłowiec dotarł około 1 w nocy. Ważne było także to, że można z niego prowadzić działania po zmroku.
“Śmigłowiec ze zbiornikiem na wodę przyleciał nad Balaton w Miejskiej Górce. Stąd – po rozpoznaniu zbiornika – poleciał do miejscowości Ciołkowo w powiecie gostyńskim, by ugasić łopatę wirnika (śmigło) płonącego wiatraka” – wyjaśniali strażacy z OSP Poniec.
Śmigłowiec zrzucał zapas wody na płonące śmigło sześć razy, “tankując” wodę w Miejskiej Górce. Po szóstym razie kontrola kamerą termowizyjną wykazała, że pożar został ostatecznie ugaszony.
Akcja trwała całą noc. Ile wynoszą straty – jeszcze nie wiadomo, to oszacuje właściciel elektrowni. Spłonęła jedna trzecia śmigła.
OSP Poniec, el