piątek, 29 marca, 2024

Kłótnia o spółdzielnie mieszkaniowe

Ministerstwo Rozwoju zaproponowało zmiany, zgodnie z którymi decyzje w spółdzielniach mieszkaniowych mogłyby być podejmowane przez zebrania przedstawicieli mieszkańców zamiast walnego zgromadzenia. Ale przeciw jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Jego zdaniem to utrwalanie patologii.

Przez wiele lat, do 2007 roku, decyzje w spółdzielniach mieszkaniowych zapadały na zebraniach przedstawicieli wybranych przez mieszkańców. Jednak ustawodawca uznał to za patologię, bo w praktyce decydowała grupka ludzi, którzy wybierali na stanowiska przedstawicieli samych siebie i zwykle byli powiązani z zarządem spółdzielni. To otwierało pole nieograniczonych możliwości do zarządzania w swoim własnym interesie, a już niekoniecznie w interesie mieszkańców. Dlatego od 2007 roku, zgodnie z prawem, o najważniejszych dla spółdzielni sprawach ma decydować walne zebranie wszystkich spółdzielców.

W praktyce niewiele się zmieniło – na zebrania przychodzi niewiele osób, bo niewielu spółdzielców jest zainteresowanych sprawami całej spółdzielni. Poza tym zebrania są często organizowane w środku tygodnia, w godzinach niedogodnych dla osób pracujących. Nadal więc o tym, co się dzieje w spółdzielniach, decydowała grupka tych, którzy mogli przyjść na zebranie i którym się chciało to zrobić.

Jak informuje Money.pl, właśnie to, że niewielu spółdzielców korzysta ze swoich praw, sprawiło, że Ministerstwo Rozwoju wystąpiło z propozycją powrotu podejmowania decyzji przez przedstawicieli. Wtedy to oni musieliby znajdować czas na siedzenie na zebraniach.

Jednak Ministerstwo Sprawiedliwości jest zdania, że projekt utrwali patologię, w której prezesi osiedli w porozumieniu z przedstawicielami, z którymi się nawzajem powybierali, mogą wszystko, a przeciętny mieszkaniec spółdzielni, jak nie ma znajomości, nie ma też żadnych praw. Ministerstwo Rozwoju powinno, jeśli chce poprawy sytuacji, wymyśleć sposób, by skłonić spółdzielców do chodzenia na zebrania, a nie odbierać głos prawie wszystkim.

Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada, że zaopiniuje ten pomysł negatywnie. Jego zdaniem to efekt udanego lobbingu prezesów spółdzielni, którzy nie chcą, by im spółdzielcy patrzyli na ręce i pociągali do odpowiedzialności. Organizowanie walnych zebrań w takich godzinach, by pracującym nie pasowało i podejmowanie najważniejszych uchwał późnym wieczorem, gdy część osób już musiała iść do domu, żeby rano dać radę wstać do pracy, też służy temu celowi.

Według Money.pl dużo lepszym rozwiązaniem byłoby wymuszenie na prezesach spółdzielni organizowanie zebrań w godzinach dogodnych dla mieszkańców i nie w środku tygodnia. A gdyby już miało wrócić głosowanie za pośrednictwem przedstawicieli, to trzeba by było to rozwiązanie uzupełnić o zapisy, które zapewnią pełną reprezentatywność członków spółdzielni – na przykład wybór przedstawiciela z każdej nieruchomości proporcjonalnie do liczby mieszkańców.

Projekt powinien być też znacznie bardziej precyzyjny, by uniemożliwić prezesom spółdzielni ukrywanie niewygodnych informacji przed mieszkańcami, co obecnie się zdarza.

Strona głównaWiadomości z PolskiKłótnia o spółdzielnie mieszkaniowe