Bliscy 37-letniej pacjentki zaprotestowali przeciwko oświadczeniu dyrekcji szpitala w Wolicy, że zataili informacje o kontakcie z osobą przybyłą z Włoch. Twierdzą, że o tym nie wiedzieli.
Źródłem zakażenia dla kobiety miał być kuzyn, który wrócił z Włoch. Jednak, jak napisał w oświadczeniu mąż zmarłej, rodzina o tym nie wiedziała w momencie oddawania chorej do szpitala. Dopiero gdy kobieta trafiła, już w stanie ciężkim, do szpitala zakaźnego w Poznaniu, dowiedzieli się, że krewni byli we Włoszech i wrócili 14 lutego. I wtedy natychmiast powiadomili o tym Powiatowego inspektora Sanitarnego w Kaliszu.
Jak informuje Radio Poznań, krewni nie mieli żadnych objawów choroby, nie mają ich zresztą do dziś, i czują się dobrze, nikt ich więc nie badał na nosicielstwo koronawirusa. Nikt więc nie chciał zataić ważnej informacji – po prostu nikt z nich o tym nie wiedział.
Niestety, brak tej informacji sprawił, że pacjentkę leczono początkowo na bakteryjne zapalenie płuc, a nie zakażenie koronawirusem. Nie została też przewieziona do szpitala zakaźnego, a była leczona w szpitalu chorób płuc w Wolicy pod Kaliszem. Teraz kobieta nie żyje, a szpital, personel i pacjenci, są objęci kwarantanną, szpital nie może prowadzić normalnej działalności.
el
