czwartek, 28 marca, 2024

Jakie wino na święta?

Lilia Łada rozmawia z Piotrem Szelągowskim, znawcą i miłośnikiem win, specjalistą firmy WineNavigator o tym, jaki trunek powinien zagościć na naszych świątecznych stołach.

Lilia Łada: Często bywa tak, że przez cały rok rzadko kiedy sięgamy po ten rodzaj alkoholu. Ale podczas świąt, gdy chcemy, żeby nasz stół i to, co na nim stanie, było wyjątkowe, decydujemy się na podanie do dań wina. No i jakie tu wybrać…?

Piotr Szelągowski: Ależ to proste! Wybieramy takie wino, jakie prawdziwie lubimy pić (uśmiech).

Lilia Łada: No dobrze, ale jeśli mówimy o ludziach, którzy się nie znają na winie? Jak można im pomóc i doradzić?

Piotr Szelągowski: Spotykam często takie osoby, które twierdzą już na początku rozmowy, że one na winach to w ogóle się nie znają, nie są koneserami. Naprawdę nie muszą nimi być. Mają tylko wiedzieć, jakie wino im smakuje. Nic więcej nie potrzeba! Przecież chyba nie ma osoby, która nie wiedziałaby, co lubi czy też nie lubi pić? Pijmy więc to, co lubimy, nieważne, czy kosztuje 20 złotych czy 50. Nie można utrudniać i robić ludziom “wody z mózgu”, bo przestaną pić wino w ogóle, wpadną na przykład w kompleksy, że lubią tylko półsłodkie, a tu na degustacji wszyscy piją wytrawne…  Może trzeba przejść etap po etapie, aby wyczuć różnicę, dostrzec wady i zalety..? Ponoć człowiekowi zmienia się smak co 7 lat. Ja też kiedyś dawno piłem tylko wina słodkie. One po prostu przestały mi odpowiadać., chociaż czasami wracam do niektórych. A mam też swoje ulubione z naszej własnej “stajni” jak to się czasami mówi, są to szczepy: grenache noir (czerwone), moscatel aleksandryjski (białe). Jedno jest z Mołdawii, drugie z Hiszpanii. Jeżeli chodzi z kolei o wytrawne –  to jest ich trochę. Shiraz, merlot, primitivo z rejonu Manduria. I oczywiście cabernet sauvignon, najchętniej z Chile. Sami uczmy się dobierać smaki, to jest ciekawe doświadczenie i dobra zabawa stymulująca nasze receptory smaku.

Lilia Łada: No zaraz, zaraz, ale jednak są jakieś granice? Przecież nie będziemy pili ciężkiego czerwonego wina do wigilijnej ryby!

Piotr Szelągowski: Faktem jest, że nie bardzo pasuje. Ale dlatego, że jeśli takie wypijemy, możemy spodziewać się pewnych problemów, na przykład dyskomfortu smakowego, w skrajnej sytuacji bólu żołądka. Może nam też po prostu nie smakować w takim zestawieniu.

Lilia Łada: A co z zasadą, że bezpiecznie do białych mięs czy serów wybierać białe wina, a do czerwonych – czerwone?

Piotr Szelągowski: Są pewne ramy, których bezpieczniej się trzymać, to prawda. Ale one wynikają z wielowiekowego doświadczenia. Co jednak zrobić, jeżeli lubi się tylko czerwone wino, a tu Wigilia z potrawami rybnymi? Można uraczyć się ulubionym winem już po wieczerzy.

Lilia Łada: A jak je wybrać?

Piotr Szelągowski: Spytać ewentualnych specjalistów dostępnych w naszej okolicy. Trzeba ich niestety najpierw znaleźć, co nie jest łatwe, żeby nie powiedzieć; niemożliwe. Mojemu znajomemu zdarzyła się sytuacja, gdy szukał półwytrawnego wina do pewnej ważnej dla niego kolacji. Pan w dużym sklepie był niezwykle uprzejmy, wysłuchał, jakie wino jest potrzebne – i wybrał. Etykiety nie były opisane w języku polskim, więc kolega zdał się na pracownika sklepu  – błędnie, jak się okazało. Dopiero w domu okazało się, że wino jest półsłodkie… Można jeszcze kierować się ceną: za 30-40 złotych można teoretycznie założyć, że w tej cenie wino powinno być “ok” i powinno reprezentować sobą jakąś w miarę przyzwoitą jakość. Jednakże i tutaj mogą zdarzyć się niespodzianki.

Możemy też wybrać wina znanych szczepów, według receptur chociażby z opisów internetowych, jak już nie możemy zdać się na własną fantazję i smak. Do dań wigilijnych pasują białe wina chardonnay na przykład (polecam chilijskie). Do bigosu czerwone, ale nie za ciężkie, może być coś delikatnego z Włoch, mamy w asortymencie wspaniały kupaż – czyli połączenie kilku gatunków winogron, w tym przypadku shiraz, merlot i cabernet sauwignon. Proszę pamiętać, że w wielu przepisach wino dodaje się do samego bigosu. Warto spróbować win Nowego Świata z Chile, Australii czy Nowej Zelandii. Jakością nie odbiegają od europejskich, a mają tę przewagę nad wieloma winami ze starego kontynentu, że warunki uprawy są lepsze niż w Europie: gleba jest mniej spracowana, nasłonecznienie lepsze i jest bardziej ekologicznie – mniej przemysłu.  Warto zwrócić uwagę na miejsce butelkowania: zawsze wino zamykane w winnicy, z której pochodzi,  ma przewagę nad rozlewanym w kraju, z którego nie pochodzi.

Ale bez względu na to, jaki klucz wybierzemy, idealnie byłoby, gdybyśmy takiego wina mogli spróbować, żeby mieć pewność, że o taki właśnie smak nam chodzi, ten który najbardziej lubimy. Nie robić z picia wina sztuki dla sztuki. To ma być coś, co sprawia przyjemność, smakiem, bukietem, kolorem i faktem stworzenia sytuacji w której czujemy się odprężeni psychicznie. Odpoczywamy. Czerpiemy korzyść dla naszego organizmu. Włączamy bieg jałowy. Wino w takim odprężeniu pomaga.

Lilia Łada: Co jeszcze ma znaczenie?

Piotr Szelągowski: Musi być nastrój. Na przykład przy okazji świąt, to ta niepowtarzalna atmosfera, choinka, czas się zatrzymuje, czujemy się zrelaksowani przy dobrym winie. Odprężenie, miłe rozmowy, dawno nie widziani przyjaciele, koledzy, rodzina. Wino jest tego doskonałym uzupełnieniem. Można snuć godzinami opowieści, delektując się smakiem. Mam znajomego Gruzina. Jego przepis na dobrą biesiadę to dużo czerwonych win, stół pełen przystawek i kilkoro przyjaciół wspominających odległą ojczyznę. Wtedy, jak powiedział, dzień wydaje się za krótki…

Strona głównaLifestyleJakie wino na święta?