Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 11 maja, 2024

Jak Lech mógł tego nie wygrać?! Kolejna strata punktów “Kolejorza”

Przed rozpoczęciem rundy kibice Lecha liczyli, że “Kolejorz” od początku zacznie odrabiać straty do Rakowa Częstochowa. Rzeczywistość jednak jest okrutna. Poznaniacy kolejny raz tylko remisują i w ewentualną obronę mistrzostwa Polski chyba już niewiele osób w stolicy Wielkopolski wierzy.

W teorii Lech miał iść od zwycięstwa do zwycięstwa. Już w pierwszym spotkaniu ze Stalą Mielec, okazało się że nie będzie to takie proste. Piłkarze Johna van der Broma zaledwie zremisowali to spotkanie, chociaż trzeba zaznaczyć że mieli nieco pecha. Fani “Kolejorza” mogli liczyć, że był to wypadek przy pracy.

Kolejnym rywalem Lecha miała być Miedź Legnica (zaległy mecz z rundy jesiennej). Zespół, który w tabeli jest na przedostatnim miejscu. Łatwiej nie będzie? Od początku tak to mogło wyglądać. Lechici całkowicie dominowali i przypuszczali kolejne ataki na ekipę gospodarzy, która momentami miała duże problemy żeby opuścić własną połowę. I wtedy spełnił się scenariusz, który poznańscy kibice dość dobrze znają. Jedna akcja gospodarzy pozwoliła im wyjść na prowadzenie…

Zaczęło się od beznadziejnego wybicia Pereiry, które przejęli gospodarze. Po chwili była długa piłka w pole karne Lecha, a tam jakimś cudem Narsingh zdołał przyjąć trudną piłkę mimo asysty Czerwińskiego i pokonać Bednarka.

“Kolejorz” rzucił się do odrabiania stat i jeszcze w pierwszej połowie doprowadził do remisu. Rozgrywający doskonały mecz Ba Loua świetnie podał do Ishaka, ten zagrał wzdłuż bramki, a piłkę do siatki wpakował Marchwiński.

Od początku drugiej połowy Lech jeszcze podkręcił tempo, przez co gospodarze znowu byli bezradni na boisku. Mimo kolejnych ataków piłka jednak nie chciała wpaść ponownie do siatki – trzeba też zaznaczyć, że świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Abramowicz.

Nie udało się z gry, ale Lech w końcu znalazł drogę do bramki Miedzi. W 66′ minucie Michał Skóraś świetnie się urwał obrońcom i wyszedł “sam na sam” z bramkarzem gospodarzy, który podczas interwencji “zahaczył” pomocnika Lecha. Sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Ishak.

To jednak nie był koniec emocji w tym spotkaniu. Lech zaczął grać spokojniej, a piłkarze Miedzi ruszyli do ataku. To w końcu przyniosło efekt – po jednej z akcji w dobrej pozycji znalazł się Masouras, który z trudnej pozycji zdecydował się uderzył na bramkę Filipa Bednarka. Piłka jakimś cudem wpadła między słupkiem, a bramkarzem “Kolejorza” i ponownie był remis.

Chociaż lechici dalej nacierali i mieli kolejne dobre okazje do zdobycia bramki, to wynik już nie uległ zmianie.

Strona głównaSportJak Lech mógł tego nie wygrać?! Kolejna strata punktów "Kolejorza"