Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 27 kwietnia, 2024

Genk – Lech: Poznaniacy chcieli, ale umiejętności nie pozwoliły

Lech Poznań przegrał na wyjeździe z Genk 2:0 i powinien to uznać za dobry wynik. Belgowie zasłużyli na więcej bramek.

Każdy rok dla kibica piłki nożnej w Polsce wygląda podobnie. Emocjonowanie się ligą i w końcu w nagrodę gra w europejskich pucharach. A tam? Najpierw walka w eliminacjach i modlitwa o to, żeby w tym roku nie było kompromitacji. Następnie wiara, że może tym razem, może jakimś cudem – uda się w nich przetrwać jesień.

Rzeczywistość jest zwykle dla Polaków okrutna. Eliminacji do europejskich pucharów z reguły nie przechodzi większość naszych klubów. Często wszystkie. Ten sezon zapowiada się podobnie.

Genk – przeciwnik o którym wiadomo było z góry, że prezentuje poziom wyższy od Kolejorza. Ale przecież nie takie cuda już futbol widział. Tym razem cudu jednak nie było. Poznaniacy przegrali 2:0 i są w bardzo ciężkiej sytuacji przed rewanżem.

Zaczęło się stosunkowo dobrze. Lech starał się trzymać tempo narzucone przez gospodarzy. Co prawda na początku meczu Genk miało świetną sytuację do strzelenia bramki (De Marco przyjął uderzenie na siebie), ale potem mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska.

Niestety z czasem zaczęła się zwiększać przewaga gospodarzy. Widać było, że technicznie są oni na innym poziomie i jeszcze w pierwszej połowie to udowodnili. Najpierw Burić wygrał sytuację sam na sam z Trossardem. Lechici nie zdążyli się jeszcze skończyć cieszyć, a już przegrywali. Genk szybko rozegrał rzut rożny, a Ruslan Malinovsky pokazał próbkę swoich umiejętności i przegrywaliśmy.

Druga połowa… To już właściwie była „zabawa” do jednej bramki. Genk powinno ich strzelić kilka. Udało się raz – Ally Samatta pokonał Buricia głową. Ale to nie oddaje przewagi Belgów. Kilka sytuacji stuprocentowych, słupek i poprzeczka. Podopieczni Ivana Djurdevicia nie istnieli. I naprawdę ciężko im zarzucić brak zaangażowania. Europejskie puchary zwyczajnie obnażyły braki w ich umiejętnościach.

Rewanż za tydzień (16 sierpnia) w Poznaniu.

KRC Genk – Lech 2:0 (1:0)

Bramki: Malinovsky (44'), Samatta (56')

Żółte kartki: Maciej Makuszewski (25'), Thomas Rogne (49'), Vernon De Marco (73'), Łukasz Trałka (90')

KRC Genk: Daniel Vuković – Joakim Maehle, Sebastian Dewaest, Jhon Lucumi, Jere Uronen – Sander Berge, Ruslan Malinovsky, Alejandro Pozuelo – Leandro Trossard (82' Edon Zhegrova), Dieumerci Ndongala – Ally Samatta (64' Zinho Gano)

Lech Poznań: Jasmin Burić – Maciej Orłowski, Thomas Rogne (68' Nikola Vujadinović), Vernon De Marco – Maciej Makuszewski (54' Kamil Jóźwiak), Tomasz Cywka, Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Volodymyr Kostevych – Darko Jevtić (75' Paweł Tomczyk), Christian Gytkjaer

Strona głównaSportGenk – Lech: Poznaniacy chcieli, ale umiejętności nie pozwoliły