Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 20 kwietnia, 2024

Bolesna porażka Lecha ze Śląskiem

Lech Poznań przegrał na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław po bramkach Roberta Picha i dwóch trafieniach Łukasza Brozia. Gola dla “Kolejorza” strzelił Darko Jevtic.

Lech do piątkowego meczu ze Śląskiem Wrocław przystępował w roli lidera. Rywale poznańskiego zespołu mają równie udany start rozgrywek PKO Ekstraklasy co lechici, bo podopieczni Vitezslava Lavicki zdobyli tyle samo punktów, co zawodnicy Dariusza Żurawia, ale lechici mają lepszy bilans bramkowy. Wrocławianie rozpoczęli od wygranej nad Wisłą Kraków 1:0, później pokonali w samej końcówce ekipę mistrzów Polski Piasta Gliwice 2:1, natomiast na Łazienkowskiej bezbramkowo zremisowali z Legią Warszawa. W ostatnim z tych meczów zaprezentowali się najgorzej pod względem ofensywnym, natomiast ciężko było się do czegoś doczepić pod względem gry defensywnej. Z przodu jednak wielu okazji do zdobycia bramki nie stworzyli. Najwięcej szumu zrobił, jak pisaliśmy w przedmeczowym artykule, Przemysław Płacheta i to na niego trzeba było najbardziej uważać w meczu w ramach czwartej kolejki PKO Ekstraklasy. Najgorzej w tamtym spotkaniu zagrał Lubambo Musonda, który przecież występował przeciwko “Kolejorzowi” w ramach Ligi Europy w poprzednim sezonie w barwach Gandzasar Kapan i wówczas prezentował się bardzo dobrze i sprawiał wiele problemów lechitom. Na początku jego gry w Śląsku wyglądało to podobnie, jednak z czasem Zambijczyk gasł i ostatnio już tak dobrze nie wyglądał.

Dariusz Żuraw nie kombinował z zestawieniem wyjściowej jedenastki i w porównaniu do meczu z ŁKS-em widzieliśmy tylko jedną zmianę, bo po kontuzji wrócił Wołodymyr Kostewycz i zastąpił na lewej stronie defensywy Tymoteusza Puchacza. Na stadionie przy ulicy Bułgarskiej zapowiadało się świetne widowisko, które miało obejrzeć ponad trzydzieści tysięcy kibiców.

Lechici rozpoczęli to spotkanie od szybkiego ataku w wykonaniu Kamila Jóźwiaka, ale młody skrzydłowy poznańskiej drużyny nie celnie uderzyć na bramkę Matusa Putnockiego. Podopieczni Dariusza Żurawia chcieli rozgrywać piłkę od bramki, ale goście odpowiedzieli wysokim pressingiem, z którego poznaniacy początkowo dobrze wyszli, ale katastrofalnym podaniem popisał się Crnomarkovic wprost pod nogi jednego z zawodników Śląska, ten oddał strzał prosto w rękę Thomasa Rogna i sędzia Marciniak podyktował jedenastkę, a na bramkę zamienił ją Robert Pich. Dosłownie parę minut później Lech wyrównał za sprawą indywidualnej akcji Darko Jevticia i idealnego, mierzonego strzału tuż przy bramce byłego bramkarza “Kolejorza”. Kiedy wydawało się, że to lechici ruszą do ataku i będą walczyć o kolejne gole, jedną akcję wyprowadzili podopieczni Laticki i znów wyszli na prowadzenie w krótkim odstępie czasu. Efektownym strzałem zza pola karnego popisał się Łukasz Broź i wydaje się, że lepszą interwencją mógł popisać się Mickey van der Hart, który zwyczajnie przepuścił piłkę zmierzającą wprost w górną część jego bramki. “Kolejorz” próbował, jednak Śląsk boleśnie wykorzystywał błędy poznaniaków. Kiepsko od pierwszych minut prezentował się środkowy obrońca, Thomas Rogne, który kiepsko zareagował pod naciskiem Exposito i sfaulował napastnika gości. Po tej akcji poszło dośrodkowanie w stronę Łukasza Brozia, a obrońca gości po raz drugi pokonał dzisiaj van der Harta.

Zawodnicy Dariusza Żurawia byli częściej przy piłce niż Śląsk w pierwszej połowie, ale goście wyprowadzali zabójcze kontrataki, a dodatkowo błędy poznańskiej defensywy ułatwiały znacznie wykonanie zadania. W kiepskiej dyspozycji był Thomas Rogne, przez którego tak naprawdę poznaniacy stracili dwie bramki, zaś zachowanie Harta przy jednej z nich też nie należało do najlepszych.

W drugiej części piątkowego spotkania “Kolejorz” miał swoje okazje. Zwłaszcza na samym początku, kiedy piłkę od Tiby otrzymał Gytkjaer i sam na sam z Putnockym uderzył zdecydowanie zbyt słabo i były bramkarz Lecha nie miał problemów z jej złapaniem. Kilka minut później Duńczyk uderzał ponownie, tym razem głową, ale nad bramką Śląsk Wrocław. Goście bardzo dobrze ustawiali się w obronie, praktycznie całym zespołem, znacznie utrudniając podopiecznym Dariusza Żurawia konstruowanie akcji, nie mówiąc już o stwarzaniu jakiegokolwiek zagrożenia. Z drugiej strony ich wyjścia z kontrataku były bardzo groźne, przez to, że lechici próbowali atakować większą liczbą piłkarzy, co skutkowało automatycznie mniejszą ich liczbą w obronie.

Lechici próbowali, nie można odmówić im ambicji, bo strzelał jeszcze Gytkjaer, Jóźwiak, Tiba, to jednak genialnymi interwencjami popisywał się bramkarz Śląska, Matus Putnocky. Żal, że w takiej formie nie mogliśmy oglądać go w niebiesko-białych barwach. Wynik nie uległ już zmianie i to goście wywożą z Poznania trzy punkty.

Składy:

Lech: Van der Hart – Gumny, Rogne, Crnomarkovic, Kostevych – Tiba, Muhar – Amaral, Jevtić, Jóźwiak – Gytkjaer.

Śląsk: Putnocky – Broź, Golla, Celeban, Stiglec – Mączyński, Łabojko – Musonda, Pich, Płacheta – Exposito.

fot. Wojtek Lesiewicz

Strona głównaSportBolesna porażka Lecha ze Śląskiem