Portugalczycy pokonali poznaniaków 4:0 i było to całkowicie zasłużone zwycięstwo. Kolejorz wypadł w tym spotkaniu bardzo słabo, a dobre ataki na bramkę przeciwnika można było policzyć na palcach jednej ręki.
Mecz rozpoczął się od… żółtej kartki dla Niki Kaczarawy za faul na Grimaldo. Dostał ją już w 2. minucie spotkania, co trzeba uznać za swoisty sukces – chociaż chyba nie o takie sukcesy nam chodzi.
W 7. minucie Benfica zaatakowała prawą stroną, ale lechici byli czujni i przerwali atak przy dużej zasłudze Karlo Muhara. W 10. minucie Marchwiński strzelił z dystansu – ale sporo mu zabrakło do tego, by pokonać Vlachodimosa. Benfica odpowiedziała atakiem na bramkę Bednarka – ale równie niecelnym jak strzał Marchwińskiego. Na razie nie widać przewagi żadnego z zespołów, oba grają ostrożnie i dość zachowawczo.
W 10. minucie Pizzi przewraca się w polu bramkowym Lecha, jednak sędzia nakazuje kontynuować grę.
W 22. minucie Pizzi przejmuje piłkę w polu karnym – i strzela. Bednarek wybija piłkę wprost pod nogi Nuneza, który natychmiast korzysta z okazji i strzela – a piłka przelatuje nad poprzeczką bramki poznaniaków! Tylko cudem Benfica nie zdobyła tego gola.
Portugalczycy naciskają jednak dalej, a poznaniacy skupiają wyłącznie na obronie. Kilka ataków zawodników z Lizbony udaje im się powstrzymać, ale w 36. minucie Jan Vertonghen dostaje piłkę od Pizziego, skacze – i głową posyła piłkę wprost do bramki Filipa Bednarka. Vertonghen to wyjątkowo „skoczny” zawodnik – ani Skóraś, ani Butko nie byli w stanie odebrać mu piłki, nie mógł jej dosięgnąć także Bednarek. Lech Poznań przegrywa z Benficą Lizbona 1:0.
W 37. minucie z boiska musiał zejść Nika Kaczarawa z poważnym urazem. Zmienił go Mikael Ishak. Ale nie zmieniło to wyniku pierwszej połowy, która zakończyła się całkowicie zasłużonym prowadzeniem Benfiki. Lech Poznań dał się zdominować, zepchnąć do obrony, a ataki na bramkę przeciwnika – jeśli już się zdarzały – były wyjątkowo niecelne.
Druga połowa zaczęła się mocnym akcentem – w 49. minucie o włos nie doszło do zdobycia drugiego gola przez gospodarzy. Pizzi dostał piłkę od Silvy, ale na szczęście na linii strzału stanął Satka, od którego piłka się odbiła rykoszetem – i gola nie było.
W 54. minucie Lech wreszcie przeprowadza atak. Po rzucie rożnym Sykora przeprowadził akcję lewą stroną i podał do Awwada – a ten strzelił. Niestety, piłkę zdążył złapać Vlachodimos.
Benfica zrewanżowała się za ten atak z naddatkiem. W 57. minucie Nunez, który przejął piłkę od Pizziego, podwyższa prowadzenie na 2:0. A minutę później wynik na 3:0 poprawia Pizz strzelając z prawej strony pola karnego i kompletnie zaskakując Bednarka.
W 67. minucie znów niebezpiecznie pod bramką poznaniaków – tym razem z powodu Evertona. Na szczęście tym razem Bednarkowi udało się wybić piłkę. W 75. minucie z kolei zaatakował Waldschmidt, ale w ostatniej chwili zablokował go Dejewski. To jedna z nielicznych akcji, gdzie zawodnicy Kolejorza byli widoczni na boisku.
Dopiero w 81. minucie lechici ruszyli z kontrą – ale gdy Czerwiński podał piłkę w pole karne, przejął ją Gilberto i wybił na rzut rożny.
Nie tylko jednak poznaniacy popełniają błędy – Benfica miała okazję w 85. minucie na zdobycie czwartego gola – ale Seferović strzelił sporo ponad bramką.
W 86. minucie Moder próbuje strzelić z pola karnego, ale zostaje zablokowany. Strzał udaje się Ishakowi, jednak piłka wędruje sporo nad poprzeczką bramki. No i był na spalonym.
Jednak chwilowe ożywienie Lecha nie przyniosło spodziewanego efektu w postaci honorowej bramki. Kolejnego gola zdobyła natomiast Benfica. W 89. minucie Weigl pokonał Bednarka ładnym strzałem z dystansu – piłka odbiła się od lewego słupka i wpadła do bramki. Mamy 4:0 dla Benfiki i tym wynikiem kończy się ten fatalny mecz Lecha Poznań. Jeszcze na sam koniec Dani Ramirez próbował pokonać Vlachodimosa, w ostatniej minucie strzelił też Ishak, ale żadnemu z nich nie udało się strzelić honorowego gola.
Lech Poznań stracił szanse na wyjście z grupy Ligi Europy.
el