czwartek, 28 marca, 2024

Ach, ten karnawał!

Oznacza czas szalonych zabaw i tańców do białego rana i to obowiązywało już do średniowiecza. Skąd jednak wzięła się ta tradycja?

Tak właściwie trudno powiedzieć cokolwiek pewnego na temat historii karnawału. Obchodzi się go od wczesnego średniowiecza. Zaczyna się od sylwestra lub – jak chcą niektórzy – Święta Trzech Króli, czyli 6 stycznia, i trwa do wtorku przed Środą Popielcową. Ale już pochodzenie nazwy budzi wątpliwości: jedni wywodzą ją od “carrus navalis”, czyli wozu w kształcie okrętu, który był głównym elementem procesji ku czci Izydy i szalonych obrzędów ku czci Dionizosa, suto zakrapianych winem. Według tej interpretacji tradycja zabaw o tej porze roku została zapoczątkowana jeszcze w starożytności, a jej źródeł należy szukać w kultach płodności. Tańce i szalone zabawy miałyby więc znaczenie magiczne, chodziło o zapewnienie dobrych zbiorów w nowym roku i należyte uczczenie wielkim obżarstwem i pijaństwem tego, co udało się zebrać w roku poprzednim.

Według innej interpretacji nazwa karnawału pochodzi od włoskiego słowa “carnevale”, które z kolei pochodzi z łaciny i w wolnym tłumaczeniu znaczy “żegnaj, mięso”. Karnawał stanowi więc wyjątkowo huczne pożegnanie z obfitym i głównie mięsnym jedzeniem, które trwało od Bożego Narodzenia. Potem przecież następuje Wielki Post – duchowe i fizyczne przygotowanie do Wielkanocy. W tym ujęciu więc szalona zabawa, obżarstwo i rozpusta jest ściśle związane z chrześcijaństwem, choć stoi przecież w sprzeczności z głoszonymi przez nie zasadami. Jednak kościół od zawsze patrzył przez palce na wszystkie wybryki, które działy się w czasie karnawału. Może więc chodziło o to, że ten czas zabaw i łamania zasad był swoistym wentylem bezpieczeństwa? Życie zgodnie z normami religii nie zawsze było łatwe czy radosne – wystarczy wspomnieć choćby los Giordana Bruna albo działania Świętej Inkwizycji. Karnawał byłby więc czasem wyładowania negatywnych emocji i buntowniczych uczuć na cały następny rok.

Określenia jednoznacznie genezy karnawału nie ułatwia fakt, że chociaż świętuje się go do dziś, to jednak wszędzie to świętowanie wygląda trochę inaczej. Elementem niezbędnym są oczywiście mięsne i obfite dania, może nieco mniej tłuste niż w średniowieczu, a w Polsce oczywiście pączki faworki. Niezbędny jest alkohol, od sylwestrowego szampana po zimną wódkę pitą pod śledzika w ostatnią, wtorkową noc karnawału. Do XV wieku w Polsce podczas karnawału pito głównie miód pitny, później bogaci sięgali po wina, zwłaszcza popularne były “węgrzyny”, a biedni po piwo, a wszyscy – po wódkę pędzoną z żyta.

Niezbędne są także tańce i muzyka, co świadczyłoby o tym, że rzeczywiście początek karnawału to starożytne obchody kultów płodności. Kościół katolicki nie popierał tego rodzaju rozrywek, a przez ładnych kilka wieków z dużą podejrzliwością podchodził do muzyki w kościołach – poza, oczywiście, śpiewaniem psalmów a capella. Jednak ponieważ na rozrywki karnawałowe, nawet jeśli łamały wszelkie normy i zasady, kościół patrzał przez palce, to podczas karnawału bawiono się naprawdę na całego.

I najprawdopodobniej to właśnie nieskrępowane kontynuowanie tradycji sprawiło, że trwa ona do dziś, i to praktycznie na całym świecie. Jest jednak kilka karnawałów, które zasługują na szczególne zainteresowanie.

Na pierwszym miejscu jest oczywiście karnawał w Wenecji. Co prawda złośliwi twierdzą, że wymyślono go wyłącznie dlatego, bo w styczniu i lutym weneckie hotele świeciły pustkami. Jednak tak naprawdę to pierwsze wzmianki o weneckim karnawale pochodzą z XIII wieku, choć prawdziwą popularność zyskał dopiero w wieku XVII. Jego wielkim miłośnikiem był podobno sam wielki Casanova…

Wenecki karnawał, zwłaszcza oglądany z perspektywy placu Świętego Marka, to wspaniałe widowisko setek osób w fantazyjnych przebraniach i weneckich maskach, bawiących się radośnie na placu. Nie bez powodu to miejsce w czasie karnawału uchodzi za największą salę balową Europy. Najważniejsze są tu oczywiście weneckie maski, wykonane z porcelany, gipsu lub gazy, zachwycające zdobieniami i pięknymi kolorami. Nie są tanie, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę fakt, że co roku trzeba kupić nową maskę – bo co roku obowiązuje inny przewodni temat karnawału i maska powinna do niego nawiązywać.

Nie tylko maska obowiązuje – reszta stroju również powinna odpowiednio wyglądać. Panowie powinni mieć więc ciemną pelerynę i trójgraniasty kapelusz. Panie natomiast powinny wyglądać tak fantazyjnie, jak tylko mają odwagę. Ale odwagi podczas karnawału nikomu nie brakuje, bo w końcu wszyscy są w maskach…

Obowiązkowo trzeba zobaczyć pokazy ogni sztucznych, gondolierów pływających w tym czasie z pochodniami oraz Lot Anioła – zjazd akrobaty po linie z dzwonnicy. On właśnie rozpoczyna karnawał i jest nawiązaniem do powszechnych niegdyś w tym czasie popisów akrobatów i cyrkowców. Koniec karnawału następuje we wtorek o północy, a oznajmia je bicie wszystkich weneckich dzwonów.

Warto zajrzeć w ostatni czwartek karnawału do Niemiec, a szczególnie do Nadrenii albo Westfalii. Jednak jeśli się jest mężczyzną – lepiej to zrobić bez krawata. Bowiem tego dnia po miastach i wsiach grasują kobiety ubrane w kolorowe kostiumy i uzbrojone w nożyce, które obcinają mężczyznom krawaty. Panie wdzierają się też do magistratów wielu niemieckich miast, by tam obciąć krawaty urzędnikom, otrzymać klucze do bram miast i przejąć władzę… Natomiast w ostatni poniedziałek przez miasta przejeżdżają kolorowe i fantazyjne parady przebierańców na wozach, a ich uczestnicy rozrzucają słodycze wśród widzów.

Ale interesujące karnawałowe imprezy odbywają się nie tylko w Europie – jedną z takich, które warto zobaczyć, jest Mardi Gras w Nowym Orleanie. Zabawy i parady karnawałowe trwają tam przez cały karnawał, a stowarzyszenia i organizacje rywalizują między sobą, która parada jest najbardziej fantazyjna i najlepsza. Ale ta najbardziej barwna i huczna parada odbywa się dzień przed środą popielcową. I to jest właśnie Mardi Gras. Jej uczestnicy fantazyjnie poprzebierani tańczą przez miasto, obdarowując widzów sznurami kolorowych paciorków, kokard i innych gadżetów. Nazywa się je throws, bo są zrzucane podczas parady z platform wprost na bawiących się widzów. Im więcej uda się takich paciorków zdobyć, tym lepiej wróży to na przyszły rok ich właścicielowi, odbywają się więc prawdziwe walki o zdobycie kolejnego sznura korali, a najlepsi “łowcy” mają na szyjach po kilkadziesiąt sznurów. Podobno także w tym czasie warto udać się do specjalistów od wudu, jeśli chce się zdobyć czyjeś serce, bo żadne inny czas nie sprzyja tak miłosnym zaklęciom jak właśnie karnawał.

Najsłynniejszym karnawałem na drugiej półkuli jest oczywiście karnawał w Brazylii, a szczególnie obchody w Rio de Janeiro, słynące z wielkiej parady cztery dni przed Środą Popielcową. To już wielka impreza, którą co roku ogląda ponad milion turystów ze specjalnych trybun ustawionych na trasie parady. Bierze w niej udział co roku około 400 szkół samby, które do specjalnie na tę okazję napisanej piosenki – samby, oczywiście – organizują pokazy taneczne w odpowiednich strojach. Ich rywalizacja to prawdziwe sportowe widowisko, z przyznawaniem punktów i podziałem na grupy. Awans szkoły do wyższej grupy jest okazją do hucznej zabawy, spadek powoduje ogromny smutek wszystkich członków szkoły. Jednak parady zaczynają się tu już w połowie stycznia i jak twierdzą znawcy, warto już wtedy wybrać się do Rio de Janeiro lub Salvadoru. Ma się wtedy okazję obejrzenia prawdziwego karnawału, w którym naprawdę bawią się Brazylijczycy, a nie wielkiej imprezy komercyjnej, jaką stał się festiwal w Rio.

el

Strona głównaKulturaAch, ten karnawał!