Międzychodzkie służby ratunkowe zostały postawione w stan gotowości, ponieważ nad rzeką znaleziono pozostawione ubranie. Strażacy i policjanci zaczęli szukać właściciela odzieży.
Wszystko wydarzyło się 4 lipca około 16.30. Jak informuje portal miedzychod.naszemiasto.pl, służby zostały powiadomione, że na brzegu Warty, na wysokości ulicy Wał Jana Kazimierza, znaleziono ubrania, ale nigdzie w okolicy nie było ich właściciela.
Na miejsce pojechali policjanci, strażacy z JRG Międzychód oraz OSP Międzychód wyposażeni w łodzie, a także Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z JRG 1, którą ściągnięto z Poznania, i Sekcja Poszukiwawczo-Ratownicza z OSP Mosina. Strażacy zaczęli metodycznie przeszukiwać rzekę – a policjanci próbowali ustalić tożsamość właściciela odzieży.
Na szczęście udało się to dość szybko – a właściciel odzieży znalazł się w mieście, a nie w wodzie. Potwierdził policjantom, że ubranie należy do niego, więc strażacy mogli przestać sprawdzać rzekę w poszukiwaniu domniemanego topielca, a akcję zakwalifikowano jako fałszywy alarm, ale w dobrej wierze.
Ta historia skończyła się szczęśliwie – jednak i policjanci, i strażacy tradycyjnie przypominają, że woda to żywioł, wobec którego koniecznie trzeba zachować ostrożność.