Wiadomo już, dlaczego doszło do śmierci 20-latka, którego ciało znaleziono na słupeckim pumptracku. Prokuratura właśnie otrzymała raport z sekcji zwłok.
Przypomnijmy: ciało młodego człowieka znalazł przechodzień 29 maja, przy torze rowerowym. Leżało na ławce w altanie. Jak podaje portal “Słupca”, młody człowiek pochodził z gminy Kazimierz Biskupi, ale od trzech lat mieszkał w internacie w Niechanowie i tam też chodził do szkoły.
Policja ustaliła, że w piątek 27 maja miał jechać z kolegami do domu, ale nie pojechał – zamiast tego pojechał do Słupcy. Kamera monitoringu zarejestrowała, jak 28 maja, tuż po godzinie 19.00, wchodzi na teren pumptracku i siada na ławce w altanie. Spędził tam sporo czasu, dzwonił do kogoś, rozmawiał też z ludźmi, którzy schronili się w altanie przed deszczem.
Policjanci ich przesłuchali, a oni wyjaśnili, że gdy weszli do altany, młody człowiek spał, obudzili go swoim wejściem. Powiedział im, że ktoś go tam zostawił, że kiepsko się czuje, bo wczoraj z kolegami przesadzili. Gdy przestało padać, spacerowicze wyszli z altany, a młody człowiek został. Na nagraniu z kamery widać, jak około godziny 22.00 kładzie się na ławce.
Gdy następnego dnia, czyli 29 maja, po godzinie 5.00 znalazł go mieszkaniec Słupcy, który tędy szedł do pracy – chłopak już nie żył od kilku godzin. Do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, chłopak nie popełnił też samobójstwa – tego dowodzą wyniki sekcji zwłok. Według nich zmarł z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu zaostrzonej przewlekłej choroby układu sercowo-naczyniowego. W związku z tym śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.