Przed meczem w zwycięstwo Warty Poznań chyba nikt nie wierzył. To jednak „Zieloni” prowadzili do 94′ minuty. Wtedy Pogoni udało się zdobyć wyrównującą bramkę.
Mecz od początku nie był porywający. Przewagę w posiadaniu piłki miała Pogoń Szczecin, ale nie było z tego żadnego zagrożenia dla Warty. Piłkarze trenera Szulczka nastawili się na kontrataki, ale i tych w pierwszej połowie wielu nie było. „Zieloni” oddali dwa strzały na bramkę gospodarzy, ale ciężko tutaj mówić o realnym zagrożeniu dla bramki Stiplicy.
Emocje w tym meczu pojawiły się w 74′ minucie. Obrońca Warty, Robert Ivanov, fantastycznie odnalazł się na skrzydle i podał po ziemi do Zrelaka. Ten dopełnił tylko formalności i w Szczecinie mieliśmy wielką niespodziankę.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Kolejne dośrodkowania nie przynosiły jednak żadnego rezultatu. I kiedy wydawało się, że sędzia zaraz skończy grę Triantafyllopoulos doprowadził do wyrównania. Obrońca Pogoni był nie kryty w okolicach 11 metra i nie dał szans Adrianowi Lisowi.
fot. archiwum