Dziś rozpoczął się i od razu zakończył proces 59-letniego Przemysława H., oskarżonego o brutalne zabójstwo współlokatora, 44-letniego Roberta K. Mężczyzna przyznał się do winy. Został skazany na 10 lat więzienia.
Obaj mężczyźni poznali się parku, gdzie chodzili na piwo. Wkrótce potem Robert K. poprosił Przemysława H., czy nie mógłby go przenocować, zanim sobie nie znajdzie jakiegoś mieszkania. Przemysław H. zgodził się, czego później żałował. Młodszy mężczyzna mieszkał u niego półtora roku, terroryzował go i zastraszał, nie chciał się też wyprowadzić.
Do zabójstwa doszło, jak mówił przypadkiem, wcale nie miał takiego zamiaru i nie wie, kiedy i jak to się stało. Robert przyszedł do domu pijany i zdaniem skazanego – pod wpływem narkotyków. Był bardzo agresywny i groził, że jak mu nie otworzy drzwi, to je rozwali. Przemysław H. wpuścił go więc do środka. Robert K. miał ze sobą siekierę i groził mu, że go zabije, machał mu tą siekierą przed twarzą.
Przemysław H. próbował wyjść z mieszkania, ale Robert mu nie pozwolił, kazał siedzieć w fotelu. I wtedy Przemysławowi udało się chwycić tę siekierę, zadać cios, a później następny, bo mu się wydawało, że Robert chce się na niego rzucić. I potem wyszedł z domu.
Gdy wrócił, zwłoki zaciągnął do łazienki, chciał je włożyć do wanny, ale nie dał rady. Siekierę i zakrwawione rzeczy wyrzucił do kontenera na śmieci. Później już nie korzystał z łazienki, mył się w kuchni. Wszystko to trwało około trzech tygodni.
Mężczyzna powiedział, że bardzo żałuje tego, co zrobił, przeprosił tez rodzinę zmarłego. To właśnie ojciec i siostry Roberta powiadomili policję o zaginięciu, gdy stracili z nim kontakt. Podczas procesu jedna z sióstr stanowczo zaprzeczyła, by jej brat brał narkotyki, ale przyznała, że miał problem z alkoholem i chcieli umieścić go w specjalnym ośrodku, by się leczył.
Poznański Sąd Okręgowy skazał jeszcze dziś Przemysława H. na 10 lat więzienia za to zabójstwo.
Źródło: onet.pl
