Sprawdzanie zgód TCF
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Poznań: Policjanci chcieli wylegitymować sędzię, i to na sali rozpraw. Bo kandydat Konfederacji poczuł się urażony wyrokiem

Markowi M., niedoszłemu posłowi Konfederacji, sędzie oddaliła apelację w sprawie o alimenty. W uzasadnieniu powiedziała, że nie płaci na dzieci, a powinien po 500 zł na każde dziecko. Wyrok tak oburzył niedoszłego posła, że… wezwał policję. A ta przyjechała.

Marek M. uznał, że taki wyrok i uzasadnienie są dla niego obraźliwe, więc wyszedł z sali i wezwał policję. Powiedział, że w sali sądowej doszło do awantury, a on sam został znieważony przez sędzię Beatę Woźniak.

Dyżurny wysłał patrol, który spotkał się z Markiem M. przed salą sądową. Po krótkiej rozmowie z nim policjanci weszli na salę sądową, gdzie wyjaśnili sędzi, po co przyszli. Sędzia powiedziała, żeby poczekali przed salą sądową, aż skończy i tak się też stało.
– Rzeczywiście pojawił się z ich strony element pokazania dowodu osobistego, do czego nie powinno dojść – przyznaje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Bardzo przepraszam panią sędzię, to się nie powinno wydarzyć i na pewno się nie powtórzy. Komendant wojewódzki wszczął postępowanie w tej sprawie i zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.

Najprawdopodobniej powodem takiego działania policjantów był ich młody wiek i brak doświadczenia – najwyraźniej zapomnieli, że sędzię chroni immunitet i że droga postępowania w sytuacji, gdy ktoś uważa, że wyrok sądu nie jest sprawiedliwy, jest zupełnie inna. Każdy niezadowolony z wyroku może złożyć zażalenie do prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu lub zwrócić się z prośbą o pomoc do policji sądowej.

Jednak Marek M. wolał tego nie robić, ponieważ policjanci z sądu zbyt dobrze go znają: często się z nimi kłócił, pisał na nich skargi i nawet miał sprawę o odmowę pokazania dokumentu tożsamości. Dlatego zadzwonił na policję.

Wykłócanie się z policją sądową i sprawa alimentacyjna to nie jedyne zatargi z prawem Marka M. Niedoszły poseł Konfederacji ma sprawę karną o znęcanie się nad swoją partnerką – matką córek, na które nie chce płacić alimentów. Mężczyzna nękał ją telefonami i SMS-ami, śledził ją, bił i szarpał, a także groził odebraniem dzieci. Raz rzeczywiście porwał jedną z córek. Miało to miejsce w listopadzie 2016 roku.

Gazeta.pl, el

Strona głównaPoznańPoznań: Policjanci chcieli wylegitymować sędzię, i to na sali rozpraw. Bo kandydat...