czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Miasto się wyludniło

Na ulicach może nie jest zupełnie pusto, ale ruch jest zdecydowanie mniejszy. W sklepach też. Poznaniacy jak zawsze okazali się zdyscyplinowani, wzięli na poważnie zalecenia rządu i jeśli nie muszą – nie wychodzą z domów.

Zmiany widać gołym okiem nie tylko z powodu mniejszego ruchu w centrum: w aptekach jest wyznaczona linia, której klienci mają nie przekraczać, nie może ich też wchodzić zbyt wielu na raz do środka. Klienci małej poczty na Półwiejskiej wchodzą do środka pojedynczo.  Reszta czeka przed wejściem i choć jest chłodno – nie narzekają.
– To rozsądne zalecenia, i tak bym się ich trzymała, nawet gdyby władze tego nie zalecały – mówi pani Izabela Górkiewicz, która właśnie wybrała się do apteki. – Mój szef zaraz po pierwszych informacjach wysłał nas wszystkich do domów, pracujemy zdalnie, no ale nie wszyscy mają taką możliwość. Dlatego staram się jak najmniej wychodzić z domu, tyle co po podstawowe zakupy spożywcze. To zresztą wcale nie jest takie łatwe do zrobienia, bo jednak wiele rzeczy, które zwykle kupuje, poznikało z półek. Ludzie się boją i trudno się dziwić.

Co ciekawe, na ulicach najwięcej widać… seniorów. Czyli te osoby, które akurat powinny siedzieć w domach.
– Ja zawsze robię zakupy rano, to i dziś robię – mówi pan Jan Mochacki. – Ja tam w te koronawirusy nie wierzę, jakby to była epidemia, to już by ludzie dziesiątkami marli, ja przeżyłem wojnę i wiem, co to epidemia. Jak człowiek będzie się za bardzo przejmował to z tego strachu się bardziej rozchoruje niż z wirusa.

Kolejna seniorka w ogóle nie chce rozmawiać na temat koronawirusa.
– Głupoty i zawracanie głowy. Tylko kolejki dłuższe – mówi ze złością i idzie dalej na zakupy.

Ale akurat w sklepach twierdzą, że kolejki są mniejsze.
– Zdecydowanie mniej klientów – mówi pani Agnieszka pracująca w sklepie spożywczym w centrum. – Jeszcze jak ludzie wracają z pracy, to jeszcze jest ruch, ale i wtedy każdy szybko kupuje, bierze i ucieka. Nikt nie zatrzyma się, nie porozmawia, jak normalnie bywało. Ludzie się boją. A tu po sąsiedzku, w sklepie odzieżowym właścicielka mówi, że chyba całkiem zamknie, bo dla tych dwóch klientek dziennie nie ma sensu siedzieć. Straty w handlu będą bardzo duże dla małych firm. Nie wiem, jak sobie poradzą.

Minister Jadwiga Emilewicz obiecała małym firmom pakiet antykryzysowy i pani Agnieszka przyznaje, że bardzo na niego liczy.
– Bo jak nie będzie pomocy to wirus się skończy za miesiąc albo dwa, a my, przedsiębiorcy, latami będziemy wychodzili z kłopotów – mówi. – I cała gospodarka też.

Lilia Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Miasto się wyludniło