Wpadają do sklepu lub na stację benzynową krzycząc, że są zakażeni koronawirusem i próbując okraść placówkę. Poznańska policja odnotowała już kilka takich przypadków. Warto dodać, że nie są skuteczne.
Jeden z nich miał miejsce na ulicy Zamenhofa we nocy z niedzieli na poniedziałek. Policjanci ubrani w ochronne kombinezony zatrzymali pijanego mężczyznę, który krzyczał, że ma koronawirusa. Badanie w szpitalu, na które został zawieziony, wykazało, że nie ma objawów choroby, a jego największy problem to problem z alkoholem. gdy wytrzeźwiał – usłyszał zarzuty.
Drugi przypadek miał miejsce dwie doby później w sklepie spożywczym przy ul. Powstańców Wielkopolskich. Dwóch mężczyzn, bardzo agresywnych i pod wpływem alkoholu, zażądało od ekspedientki pieniędzy mówiąc, że są zakażeni koronawirusem. Kobieta wezwała ochronę, a ta – policję. Funkcjonariusze ponownie przyjechali w strojach ochronnych i zatrzymali napastników.
Czy rzeczywiście są chorzy? To wykażą testy, jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest, że to był tylko straszak, by ekspedientka oddała utarg.
KWP, el