Tłumów nie było, ale organizatorzy od początku ostrzegali, że otwarcie będzie małe i z zachowaniem zasad pandemicznych. Kilkadziesiąt osób przyszło jednak sprawdzić, jak wygląda KontenerArt w czasach zarazy.
Całość jest wypucowana i porządna, jak w zasadzie rzadko kiedy się w KontenerArt zdarza poza samym początkiem sezonu. Punkty gastro czekają na chętnych zgodnie z zapowiedzią od godziny 14.00, choć w tygodniu będą czynne od 16.00.
Większość z obecnych weszła, bo było im „po drodze” podczas sobotniego spaceru. I są zdziwieni, że jest otwarte, no bo przecież mamy lockdown. Ale z drugiej strony kioski z kawą działają, lokale z jedzeniem na wynos też, więc dlaczego nie…?
Dzisiejszemu otwarciu zdecydowanie nie sprzyjała też pogoda. Było nie dość, że zimno, to jeszcze wietrznie i mało kto decydował się zatrzymać dłużej niż na chwilę. Może wieczorem będzie lepiej, bo wiatr ma ucichnąć.
Na odważnych, którzy zimna i wiatru się nie boją, czekają dwa stoiska z lodami, jedno z pizzą i sklepik. Na resztę atrakcji, czyli koncerty, jam session, slam poetycki, warsztatów z recyclingu mebli i tkanin, spotkań z twórcami, zajęć z tańca i śpiewu trzeba będzie poczekać do poluzowania zasad pandemii.