Rozkopane całe miasto, całe centrum wyłączone z ruchu przez budowy, na których nikt nie pracuje, pieniądze wydawane na “głupoty i fanaberie”. Konfederacja nie zostawiła suchej nitki na inwestycjach prowadzonych w mieście i prezydencie Jaśkowiaku, który ich zdaniem za to odpowiada.
– Ulica Święty Marcin rozkopana od brzegu do brzegu. Takich miejsc jest bardzo wiele. Mamy chaos inwestycyjny – mówił Jacek Olszewski, rzecznik prasowy partii w Poznaniu. Zwrócił też uwagę na wydawanie przez miasto pieniędzy na projekty, które nie zostaną zrealizowane i trafia do szuflady, ale za których zaprojektowanie trzeba było zapłacić. Takimi projektami są jego zdaniem tramwaj przez ulicę Ratajczaka i Muzeum Powstania Wielkopolskiego.
Inwestycje do poprawy
Kolejną grupą są inwestycje niedokończone, takie jak trasa na Naramowice.
– Ona jest nieskończona, przypominam, że ma się kończyć na Garbarach albo przykładowo na Śródce, przez most winogradzki, który też nie istnieje – mówił Olszewski. – Dopóki to się nie zamknie, ta inwestycja będzie nieskończona, będzie budowana na raty, bo nie ma pieniędzy, okazało się.
Wśród kolejnych inwestycji Konfederacja wymieniła dworzec PKP, który nazwała pośmiewiskiem na cały kraj – tyle że akurat za tę inwestycję miasto nie odpowiada i nie ma tu nic do powiedzenia. Dworzec, jego remont, budowa czy przebudowa leży wyłącznie w gestii PKP, które są spółka państwową.
Fanaberie i głupoty
Jacek Olszewski zwrócił jeszcze uwagę na inwestycje, które nazwał “Ę Ą”.
– To są głupoty, fanaberie, co ciekawe, na to się zawsze znajdą pieniądze. To są kładki nad Wartą, jest bitwa, kto zrobi większą i wyda więcej pieniędzy w głupi sposób – wyjaśnił. – Pan prezydent Jaśkowiak, 40 mln, kładka między Wildą a Ratajami. Z kolei z Nowego Ładu pan Wróblewski, kładka za 100 baniek na Berdychowie, 200 metrów od mostu Rocha. Inną fanaberią są parkingi park and ride, będziemy przez lata do tego dopłacać, no ale fajnie jest, lekką rączką przyszło, lekką rączką można wydać. Strefy płatnego parkowania też: słupki, barierki… Źle gospodarujemy pieniędzmi, źle je wydajemy, w głupi sposób, a konkretne inwestycje czekają.
Zdaniem mecenasa Piotra Wawrzyniaka z Konfederacji jednym z powodów tego inwestycyjnego zamieszania w Poznaniu jest fakt, że prezydentowi Jackowi Jaśkowiakowi… pomyliły się role.
– Został wybrany na stanowisko prezydenta Poznania. czyli powinien być gospodarzem tego miasta, dbać o jego interesy i to powinno być dla niego priorytetem – tłumaczył. – Natomiast można odnieść wrażenie, że przez ostatnie 8 lat prezydent Jacek Jaśkowiak tak naprawdę stara się być nie prezydentem miasta, ale ogólnopolskim politykiem PO, który skupia się na walce światopoglądowej z prawicą, z Prawem i Sprawiedliwością, z Konfederacją, skupia się na totalnie nieistotnych rzeczach, które prowadzą do skłócenia z obecnie istniejącą władzą. To skłócenie powoduje to, że tak naprawdę nie ma żadnego pola do rozmów z obecną władzą na temat finansowania jakichś inwestycji w Poznaniu. Zobaczmy, jak to wygląda w innych miastach. Przykładowo w Krakowie prezydent Jacek Majchrowski, który nie jest z PiS, niemniej jednak sensowne zarządzanie miastem powoduje to, że idzie z rządu centralnego wyciągnąć środki na szereg inwestycji. Można podać szereg innych miast: Wrocław, Gdańsk, nawet Toruń, Bydgoszcz, Łódź, które to miasta są rządzone przez prezydentów opozycyjnych, niemniej środki płyną tam dość szerokim strumieniem, a to z tego względu, że tamci prezydenci w odróżnieniu od prezydenta Jaśkowiaka zajmują się gospodarowaniem miastem, a nie prowadzeniem jakiejś światopoglądowej tyrady przeciwko osobom, które mają odmienny pogląd.
Wojna przeciwko kierowcom
Zdaniem Wawrzyniaka prezydent Jaśkowiak wypowiedział wojnę kierowcom, ale nie tylko im – także mieszkańcom tak zwanego “obwarzanka” Poznania, choć obarczył go wina także za brak inwestycji kolejowych, za co odpowiada PKP, nie miasto, choć przynagla państwową spółkę, jak może.
– Prezydent zapomina, że Poznań nie jest samodzielną wyspą, wokół której nic innego nie ma – napomniał włodarza stolicy Wielkopolski. – Poznań wraz z okolicami musi tworzyć jednolitą strukturę infrastrukturalną, gospodarczą, ekonomiczną. I jego wypowiedzi typu, że on nie będzie na przykład budował wiaduktu czy tunelu na Starołęce, bo on nie będzie ułatwiał PZ-tom wjazdu do miasta, jest polityką absurdalną, która prowadzi donikąd. Poznań jest jednym z nielicznych miast w Polsce, do którego wjeżdżając stajemy na rogatkach kolejowych. W innych miastach tego właściwie już nie ma. Starołęka, Wola, Plewiska, gdzie ok, coś tam się rusza i być może za jakiś czas to zostanie rozwiązane, Koszalińska, wjazd od strony Gniezna, czyli Gdyńska – podobnie. Tych takich pułapek w postaci przejazdów kolejowych w okolicach Poznania mamy pełno i bak jest jakiejkolwiek woli ze strony prezydenta, żeby tutaj w tym zakresie cokolwiek zmienić. 8 lat miał na to. Jedyne remonty, które on tak naprawdę wykonuje, to jest taka kosmetyka. Na rondo Rataje – co się na rondzie Rataje zmieniło w wyniku remontu? No kosmetyka: ładniejsze krawężniki, ładniejszy trawniczek, ale zasadniczo układu ruchu i ułatwienia to w żaden sposób nie wprowadziło.
Dariusz Szyndler z Korony zwrócił uwagę na inny aspekt rozkopanego Poznania.
– Dlaczego akurat w jednym czasie skomasowane tyle różnych inwestycji, które są realizowane jak są? – pytał. I jako przykład przytoczył zamknięcie ulicy Mielżyńskiego, co sprawiło, że w praktyce przejazd przez centrum stał się niemożliwy.
– Na tej ulicy, którą zablokowano, jest chyba jedyny w Europie, a może i na świecie sposób przejazdu z jednej do drugiej części ulicy pośrednio ulica i chodnikiem, tak jest to wyrysowane – mówił Szyndler. – A nie dzieje się nic. Niemal dwa tygodnie zamknięta ulica i nic się nie dzieje, a miało być remontowane torowisko. Teraz się dowiadujemy, że najprawdopodobniej od 1 czerwca zostanie zamknięty fragment ulicy Dąbrowskiego od Żeromskiego do rynku Jeżyckiego, bo znów maja być naprawiane, punktowo, jak to się mówi, tory tramwajowe. To powoduje, że miasto jest w ogóle nieprzejezdne.
Kampania wyborcza zamiast pilnowania inwestycji
Zdaniem Szyndlera prezydent Jacek Jaśkowiak zdecydowanie za mało poświęca czasu sprawom poznańskim, bo robi sobie kampanię wyborczą. Ale nie na kolejną kadencję prezydenta Poznania, lecz prezydenta Polski.
– To jest moje prywatne zdanie – podkreślił – i obym się mylił, bo gdybyśmy w Polsce mieli mieć takiego gospodarza jak mamy w Poznaniu, to chyba najlepiej nie będzie się działo.
Robert Mędlewski z kolei zwrócił uwagę, że mamy najdroższą strefę parkowania w Polsce i najdroższe bilety miejskiej komunikacji.
– Jest z czego wydawać, jest z czego wyrzucać publiczne pieniądze – mówił. – Dodatkowo mamy rozkopane praktycznie całe miasto, jesteśmy najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, a nie tak dawno pan prezydent Jacek Jaśkowiak zrobił sobie film propagandowy, jak tu jest świetnie. Nie, tu nie jest świetnie, tu jest źle. Proszę zobaczyć dookoła: tu się praktycznie nic nie dzieje. Może stoi kilka koparek, pracowników jak na lekarstwo. I tak jest od dłuższego czasu.