Kierowcy na wielkopolskich drogach w zachodniej części regionu mogą natknąć się na nietypowy widok: młodą dziewczynę wędrującą szosą w towarzystwie… wielbłąda. To Edmée Mommeja i jej wielbłąd Attika. Obie chcą dotrzeć do Mongolii, a Poznań wypadł im po drodze.
Edmée to 22-letnia francuska aktywistka. Wykupiła wielbłąda z cyrku w marcu tego roku. Postanowiła zwrócić mu wolność i zdecydowała, że wybiorą się z Attiką do Mongolii, bo tam wielbłądy żyją na wolności. Idą tam pieszo, bo obie lubią chodzić, podróżować i poznawać nowych ludzi.
5 października Edmée z Attiką przekroczyły granice Polski, przeszły województwo lubuskie i już zbliżają się do Poznania. Wędrówkę dziewczyny i wielbłąda można śledzić na Facebooku, posty Edmée chętnie też udostępniają inni użytkownicy mediów społecznościowych, pomagając dziewczynie znaleźć nocleg. Jak dotąd ani razu nie było z tym problemu.
Edmée i Attika robią dziennie około 15 km – Attika musi się znów nauczyć chodzić, bo w niewoli, w cyrku, nie miała możliwości pokonywania dłuższych dystansów. Zimę obie zamierzają spędzić w Kruszwicy, gdzie Attika ma już zapewnione miejsce na farmie, a wiosną znów chcą ruszyć w drogę. Podróż może potrwać nawet 5 lat przy dystansie 15 kilometrów, jednak aktywistce to nie przeszkadza. Poznaje nowych ludzi, rozmawia z nimi o ich życiu, o zmianach klimatycznych, o kraju, w którym mieszkają, a potem opisuje to, co zobaczyła i czego się dowiedziała, na swoim blogu.
W Mongolii Edmée chce znaleźć dla Attiki odpowiednie miejsce, w którym są inne wielbłądy, bo powinna znów być na wolności. Jednak – jak podaje Radio Poznań – Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo, uważa, że to projekt obarczony dużym ryzykiem. A przypomnijmy, że zoo ma spore doświadczenie w opiece nad zwierzętami zabranymi z cyrku – wystarczy wspomnieć choćby nasze niedźwiedzie: Borysa, Ewkę, Gienę i Baloo. Jej zdaniem taka wędrówka jest zbyt długa i wyczerpująca dla wielbłąda z cyrku. Poza tym zwierzęcia przebywającego całe życie w niewoli nie można ot tak wypuścić na wolność, bo ono sobie nie poradzi. No i jest jeszcze kwestia zagrożeń chorobowych. Trzeba bardzo dobrze znać samo zwierzę i jego historię, by podjąć decyzję, co dalej z nim zrobić. Pomysł wędrówki z nim przez całą Europę z pewnością nie można uznać za najlepsze rozwiązanie.
Dyrektor Zgrabczyńska mogłaby przyjąć Attikę do poznańskie zoo, gdzie jest bardzo zżyte stado baktrianów. Ale najpierw zwierzę musiałoby przejść kwarantannę i wszystkie wymagane prawem procedury weterynaryjne.
Radio Poznań, el