Okres lęgowy w pełni – poznańscy strażnicy miejscy alarmują, że mieszkańcy zbyt często ingerują w naturalny rozwój młodych ptaków. Choć intencje są szlachetne, zabieranie podlotów spod opieki rodziców może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Nadgorliwi opiekunowie
W Poznaniu nastąpił wzrost liczby zgłoszeń od mieszkańców dotyczących młodych ptaków spotykanych w parkach i na miejskich trawnikach. Ekopatrol straży miejskiej odnotowuje rekordową ilość wezwań, jednak specjaliści podkreślają, że jedynie niewielki odsetek znalezionych ptaków faktycznie wymaga ludzkiej interwencji.
Przełom maja i czerwca to czas, gdy młode osobniki opuszczają bezpieczne gniazda i rozpoczynają naukę samodzielności pod czujnym okiem dorosłych ptaków. Mieszkańcy Poznania, kierując się empatią i troską, często decydują się zabrać młode ptaki, które ich zdaniem są zagubione lub porzucone. Tymczasem taka ingerencja może zaburzyć naturalny proces rozwoju ptasiego potomstwa.
Różnica między pisklęciem a podlotem
Specjaliści zwracają uwagę na istotne rozróżnienie, które powinno determinować nasze zachowanie. Podloty to młode ptaki, które opuściły już gniazdo, ale nadal pozostają pod opieką rodziców. W przeciwieństwie do piskląt, które są pokryte wyłącznie puchem, podloty posiadają już częściowo rozwinięte upierzenie przypominające dorosłe osobniki.
W miejskim krajobrazie Poznania najczęściej można napotkać podloty z rodziny krukowatych – młode wrony, kawki, sroki czy gawrony. Popularne są również młode drozdy, takie jak kosy, śpiewaki czy kwiczoły. Ich nieporadny wygląd i zachowanie wywołują u ludzi naturalny instynkt opiekuńczy, co prowadzi do zabierania ich do domów w przekonaniu o niesieniu pomocy.
Konsekwencje dobrych intencji
Straż miejska podkreśla, że zabieranie podlotów, mimo szlachetnych pobudek, jest działaniem szkodliwym. Rodzice tych ptaków nieustannie sprawują nad nimi opiekę – karmią je i chronią przed zagrożeniami. Niekiedy opiekunowie celowo nie pokazują się w pobliżu, by nie zdradzać lokalizacji swojego potomstwa drapieżnikom.
Szczególnie dramatyczne skutki widać w przypadku kawek. Te inteligentne ptaki funkcjonują w złożonych strukturach społecznych z jasno określoną hierarchią. Jeśli młoda kawka zostanie wychowana przez człowieka, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie zostanie zaakceptowana przez swoją grupę lub znajdzie się na najniższym szczeblu społecznej drabiny. Takie ptaki często kończą swój żywot na wysypiskach śmieci, gdzie łatwiej zdobyć pokarm, ale jakość życia drastycznie spada.
Zasady mądrej pomocy
Według zaleceń poznańskich strażników miejskich, gdy napotkamy młodego ptaka na trawniku czy jezdni, najlepszym rozwiązaniem jest przeniesienie go na najbliższe drzewo lub krzew. Taki zabieg zmniejsza ryzyko ataku ze strony kotów czy psów, jednocześnie nie ingerując znacząco w naturalny proces rozwoju.
Interwencja jest wskazana wyłącznie w sytuacjach, gdy ptak ma widoczne obrażenia – krwawiące rany, sparaliżowane kończyny lub gdy doznał urazu w wyniku kolizji z szybą czy pojazdem. W pozostałych przypadkach należy pozwolić naturze działać własnym rytmem.
Straż miejska rozwiewa również popularny mit, jakoby rodzice mieli odrzucić potomstwo po kontakcie z człowiekiem. Ptaki mają słabo rozwinięty zmysł węchu i rozpoznają swoje dzieci głównie za pomocą wzroku oraz słuchu, więc ludzki zapach nie stanowi dla nich problemu.