Poznańskie służby zmagają się z rosnącym problemem niebezpiecznych pojazdów elektrycznych, które tylko z nazwy przypominają rowery, a w praktyce funkcjonują jak motocykle.
Komisja Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego podczas ostatniego posiedzenia zajęła się palącym problemem dotyczącym użytkowników szybkich pojazdów elektrycznych, które tylko pozornie przypominają rowery. Przemysław Plewiński, stojący na czele Komisji, wraz z radnym Wojciechem Chudym, zwrócili szczególną uwagę na zagrożenia stwarzane przez osoby dostarczające jedzenie przy użyciu tych maszyn.
Służby mundurowe sygnalizują poważne trudności w egzekwowaniu przepisów wobec takich użytkowników. Policja przeprowadza regularne akcje kontrolne, jednak napotyka na przeszkody natury prawnej. Aktualne regulacje nie przystają do dynamicznie rozwijającej się branży elektrycznych jednośladów. Identyfikacja właścicieli tych pojazdów staje się praktycznie niemożliwa, jeśli kierujący nie zostanie zatrzymany podczas jazdy. Dodatkowo, pojazdy te nie podlegają obowiązkowym przeglądom technicznym.
Kluczowy problem nie dotyczy standardowych rowerów elektrycznych, które posiadają określone parametry techniczne i wykorzystują napęd elektryczny jedynie jako wspomaganie.
Prawdziwe zagrożenie stanowią pojazdy jedynie udające rowery elektryczne, często wypożyczane przez kierowców, którzy nie są ich właścicielami. Skomplikowany system pośredników w branży dostaw jedzenia znacząco utrudnia skuteczne egzekwowanie przepisów.
Straż Miejska wskazuje na istotną lukę w przepisach – osoby poruszające się takimi pojazdami nie muszą posiadać żadnych formalnych uprawnień, takich jak prawo jazdy czy nawet karta rowerowa. Mimo zwiększonej liczby kontroli i nakładanych mandatów, problem pozostaje nierozwiązany.