Poznaniacy wypuścili zwycięstwo z rąk na finiszu spotkania. Mimo prowadzenia 2:0 do przerwy, zespół z Wielkopolski tylko zremisował z Radomiakiem 2:2, tracąc drugą bramkę w doliczonym czasie gry. Ta strata punktów może mieć kluczowe znaczenie w walce o mistrzostwo Polski.
Walka o tytuł mistrzowski w PKO BP Ekstraklasie nabiera rumieńców. Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek sytuacja w czołówce tabeli staje się coraz bardziej napięta. Poznański zespół, który jeszcze do 90. minuty w wirtualnej tabeli miał tyle samo punktów co Raków, po spotkaniu w Radomiu traci już dwa punkty do zespołu z Częstochowy, który jest pierwszy.
Obiecujący początek
Lechici świetnie rozpoczęli spotkanie na stadionie w Radomiu. Już w pierwszej połowie zdołali dwukrotnie pokonać bramkarza gospodarzy. Na listę strzelców wpisali się Ishak oraz Jagiełło, dając przyjezdnym komfortowe prowadzenie przed przerwą.
Poznańscy zawodnicy kontrolowali przebieg gry, a kibice zgromadzeni w sektorze gości mieli powody do zadowolenia. Dwubramkowy zapas wydawał się solidnym fundamentem pod kolejne ligowe zwycięstwo, które przybliżyłoby drużynę do upragnionego mistrzostwa.
Dramatyczna druga połowa
Po zmianie stron obraz gry uległ diametralnej zmianie. Wysiłki gospodarzy przyniosły efekt, gdy Capita zdobył kontaktowego gola, przywracając swoim kolegom wiarę w korzystny wynik.
Mimo utraty bramki, poznaniacy wciąż byli blisko trzech punktów. Wszystko zmieniło się jednak w doliczonym czasie gry. Tapsoba doprowadził do wyrównania.
Konsekwencje remisu w walce o mistrzostwo
Ten remis może okazać się niezwykle kosztowny dla wielkopolskiej drużyny. Na cztery kolejki przed końcem sezonu, Lech traci do prowadzącego Rakowa dwa punkty. Co więcej, zespół z Częstochowy ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań.
W tej sytuacji Kolejorz musi liczyć nie tylko na własne zwycięstwa w pozostałych meczach, ale również na porażkę Rakowa.
W następnej kolejce ligowej lechitów czeka starcie na wyjeździe z Puszczą Niepołomice.
