Lech Poznań bez problemu pokonał na swoim boisku Dinamo Batumi 5:0. Poznaniaków czeka jeszcze rewanż w Gruzji, ale trudno sobie wyobrazić, żeby nie awansowali do kolejnej rundy.
Przed meczem nastroje w Poznaniu nie były dobre. Zdobyte mistrzostwo Polski to już historia… Po przerwie wakacyjnej lechici rozegrali dotychczas cztery spotkania. Wygrali zaledwie jedno – z Karabachem Agdam. Warto dodać, że dość szczęśliwie…
Do problemów ze słabymi wynikami dochodzi niezbyt dobra sytuacja kadrowa Lecha – mimo początku sezonu, lista zawodników kontuzjowanych już jest dość imponująca. Szczególnym problemem jest obsada obrony. Kontuzjowany jest ciągle Bartosz Salamon, a ostatnio urazu nabawił się również Milić. W tej sytuacji w spotkaniu z Dynamem, na środku defensywy musiał wystąpić Douglas.
Nikt nie lekceważył rywala
Po dwumeczu z Karabachem Agdam nikt w Poznaniu nie lekceważył zespołu z Gruzji. Zarówno kibice, jak i piłkarze byli przygotowani na trudny mecz.
Rzeczywistość okazała się jednak całkowicie inna. Poznaniacy od początku rzucili się na rywala i zadawali kolejne ciosy. Bardzo dobrze spisywał się środek pola w „Kolejorzu”, a na skrzydłach doskonale radzili sobie Skóraś i Velde. Ten pierwszy wyprowadził lechitów na prowadzenie po ładnym uderzeniu z dystansu.
Drugą bramkę dołożył Amaral, który wykorzystał podanie od Ishaka. Autorem trzeciej był ponownie Michał Skóraś (który miał doskonałe sytuacje do zdobycia jeszcze dwóch bramek). Dwie kolejne bramki padły po przerwie – najpierw trafił Amaral, a ostatnią bramkę zdobył Ishak.
„Kolejorz” wygrywa 5:0 i przełamuje fatalną serię trzech porażek. Lechici byli zespołem zdecydowanie lepszym i całkowicie zasłużenie wysoko wygrali. Rewanż za tydzień w Gruzji.