W wielu przypadkach – wyjątkowo wcześnie, z naszego, polskiego punktu widzenia. Bo jako pierwsi witali 2020 rok mieszkańcy Kirtibati na Pacyfiku 31 grudnia o godzinie 11.00 według naszego czasu.
Godzinę później świętowali Nowozelandczycy, a dwie godziny – Australijczycy, którzy uczcili nowy rok tradycyjnymi pokazami fajerwerków, mimo zagrożenia pożarowego w całym kraju.
O 18.00 nowy rok rozpoczął się w Azji – w Tajlandii z tej okazji odbyło się wielkie Full Moon Party, czyli zabawa na plaży z okazji pełni księżyca, która odbywa się także w sylwestra – nawet jeśli nie ma pełni.
Półtorej godziny później nory rok rozpoczął się w Indiach, o 21.00 – w Iranie, a o 22.00 w Moskwie. Godzinę po północy według czasu warszawskiego nowy rok rozpocznie się w Anglii i Szkocji – warto dodać, że szkocki sylwester w Edynburgu obchodzony jest naprawdę hucznie. Nazywa się Hogmanay i trwa aż cztery dni, a kulminacyjnym momentem imprezy jest wielka parada z pochodniami, która kończy się nad brzegiem morza spaleniem łodzi wikingów. W Hiszpanii natomiast, która rozpoczyna nowy rok o tym samym czasie, koniecznie trzeba sobie przed północą przygotować 12 winogron. Gdy zegary zaczynają wybijać północ, z każdym uderzeniem trzeba zjeść jedno. Udaje się to tylko tym, którzy wcześniej nie przesadzili z winem…
O 4 nad ranem zaczynają świętować obie Ameryki. W Rio de Janeiro na plaży Copacabana odbywa się wielkie powitanie nowego roku i koniecznie wtedy trzeba być ubranym na biało, bo to kolor, który przynosi szczęście. Trzeba też przynieść prezenty dla bogini mórz, Yemanji – kosmetyki i kwiaty wrzuca się jako ofiarę do wody.
Natomiast dwie godziny później zaczynają świętować mieszkańcy Nowego Jorku na Times Square. Wszyscy czekają na opuszczenie z wieżowca Times Square One Ball Drop, czyli gigantycznej kuli, która o północy wybucha płatkami konfetti, które spadają na bawiących się.
Najpóźniej nowy rok będą witać mieszkańców Hawajów. „Wędrówka” zmiany daty przez świat trwa 26 godzin.