Takie pytanie postawiła „Rzeczpospolita” w swoim dzisiejszym sondażu preferencji wyborczych. Wyniki są zaskakujące – zwłaszcza dla przeciwników Jacka Jaśkowiaka.
Otóż według wyników sondażu przeprowadzonego przez IBRiS obecnemu prezydentowi Poznania niewiele by brakowało, by zwyciężyć w pierwszej turze wyborów – gdyby te odbyły się w najbliższą niedzielę. Oddanie głosu na Jacka Jaśkowiaka zadeklarowało 49,5 proc. ankietowanych mieszkańców Poznania.
Drugi wynik zdobył Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, ale od lidera dzieli go wręcz przepaść – głosowanie na niego zadeklarowało zaledwie 14,4 proc. badanych.
Trzecie miejsce zająłby Tomasz Lewandowski z Lewicy, były zastępca prezydenta, a obecnie szef Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, czwarte – Jarosław Pucek, były szef ZKZL, który już startował w wyborach prezydenckich jako kandydat niezależny, w wyborach do senatu z listy PiS, a obecnie należy z Porozumienia. Jarosław Pucek zdobyłby 7,1 proc. głosów.
Kolejne miejsce w rankingu zajmuje Dorota Bonk-Hammermeister z Prawa do Miasta, która była kandydatką na prezydenta Poznania, a obecnie jest radną miejską i w radzie należy do klubu Wspólny wielkopolska/wiadomosci-poznan/" class="auto-term">Poznań, oraz radną Rady Osiedla Wilda, Na nią zagłosowałoby 4,3 proc. badanych.
13,4 proc. badanych nie wie, na kogo oddałoby głos, ale aż 64,3 proc. ankietowanych zapewniło, że wzięłoby udział w wyborach. „Raczej tak” zadeklarowało 18,5 proc., a „raczej nie” – 8,3 proc. Na pewno do wyborów nie poszłoby 8,9 ankietowanych.