Zamiast do profesjonalnej – i kosztownej – utylizacji poprzemysłowe odpady trafiały na nielegalne wysypiska w nieczynnych żwirowniach. Policja zatrzymała sześć osób zamieszanych w ten proceder.
Funkcjonariusze od dłuższego czasu otrzymywali informacje, że w jednej z podpoznańskich firm zajmujących się utylizacją odpadów poprzemysłowych dochodzi do poważnych nieprawidłowości, a odpady, zamiast trafiać do wyspecjalizowanych zakładów neutralizujących niebezpieczne substancje – tajemniczo znikały nie wiadomo gdzie.
Śledztwo wykazało, że odpady trafiały do nieczynnych żwirowni w efekcie współpracy właściciela jednej ze żwirowni u współwłaściciela firmy zajmującej się utylizacją odpadów poprzemysłowych. Obaj panowie zostali zatrzymani razem z czterema innymi osobami, które pomagały im przy zakopywaniu toksycznych śmieci, między innymi pyłów polakierniczych albo substancji ropopochodnych. Zostali nakryci na gorącym uczynku właśnie podczas zakopywania kolejnej partii śmieci w w miejscowości Bojanice.
Sprawę prowadzą policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej oraz Dochodzeniowo-Śledczego KWP w Poznaniu. Na terenie nielegalnych składowisk w Bojanicach i Kunowie zostały wykonane wykopy i odwierty oraz pobrane próbki do badań laboratoryjnych przez ekspertów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, wyspecjalizowane jednostki strażaków oraz biegłego sądowego.
Jak informuje policja, według wstępnych szacunków we wszystkich żwirowniach mogła zostać zakopana taka ilość niebezpiecznych odpadów przemysłowych, która mieści się na 90 ciężarówkach. W jednej z lokalizacji znajduje się także hałda o powierzchni około dwustu metrów kwadratowych, w której także mogą znajdować się dziesiątki ton odpadów.
Materiały dowodowe zostały przekazane do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, wkrótce więc zatrzymani usłyszą zarzuty. Brane jest także pod uwagę skierowanie wniosku do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych.
KWP
