Według wyliczeń opozycji Polska mogłaby kupić aż o 15 mln dawek szczepionki więcej i nadal mieściłaby się w limicie ustalonym dla niej w ramach umowy unijnej. Dlaczego tego nie zrobił?
Chodzi tu o 9 mln szczepionek od Pfizer i 6 mln od Moderny, które nam przysługiwały, a z których rząd PiS zrezygnował. Od kilku dni pyta o to opozycja, wskazując na kolejki do szczepień przeciwko koronawirusowi spowodowane tym, że chętnych do szczepienia jest znacznie więcej niż szczepionek.
Minister Adam Niedzielski nazwał to jednak świadomym wprowadzeniem w błąd opinii publicznej. „Dziś od rana jestem zmuszony dementować świadome wprowadzanie opinii publicznej w błąd co do zakupów szczepionki” – napisał w mediach społecznościowych. – „Na tę chwilę mamy zagwarantowany dostęp do ok 85 mln dawek, co pozwoli na zaszczepienie ok 50 mln osób. Jesteśmy w pełni zabezpieczeni”.
Swoją wypowiedź doprecyzował dziś rano jako Gość Radia Zet, gdzie wyjaśnił, że Polska skorzystała z dodatkowej oferty zakupy szczepionek Pfizera, tylko… nie w pełnym zakresie. I że te szczepionki dostaniemy w drugim kwartale tego roku. Przy zakupie zaś rząd wybierał szczepionki takie, które dotrą do Polski jak najszybciej, no i są już sprawdzone, dopuszczone do obrotu.
Oponenci zwracają uwagę, że drugi kwartał tego roku, kiedy już teraz osoby zakwalifikowane do szczepień nie mogą dostać szczepionek, to zdecydowanie za późno. W szczepieniach ogromne znaczenie ma czas – by zwalczyć pandemię, trzeba zaszczepić jak najszybciej jak najwięcej osób. Zaraz, nie w drugim kwartale.
Bartosz Arłukowicz z KO, były minister zdrowia i lekarz z zawodu, zwrócił także uwagę na fakt, że przecież rząd sam, i to kilkakrotnie, podał informację o prowadzeniu rozmów w sprawie zakupu szczepionek poza UE.
„Muszą szukać szczepionek poza UE kilka dni po tym, jak sami zrezygnowali z zakupu 15 mln Moderny i Pfizera podanych na tacy przez Komisję” – podsumował sarkastycznie Arłukowicz.
Natomiast poseł Cezary Tomczyk, również z KO, wyliczył, że Polska zajmuje 16 miejsce w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o szczepienia. 26 miejsce, jeśli chodzi o testy. Ale za to 2 miejsce, jeśli chodzi o zgony.
Akcja szczepień trwa od miesiąca – i w tym czasie zaszczepiono zaledwie 775 000 osób. To nawet nie milion. Te dane dowodzą, że tempo szczepień jest – mówiąc delikatnie – zbyt wolne. Jeśli się nie zmieni, ostatni Polacy zostaną zaszczepieni za trzy lata.
Ale 26 stycznia wieczorem minister Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera odpowiedzialny za Narodowy Program Szczepień, poinformował o dobowym rekordzie szczepień.
„Dziś we wszystkich punktach w kraju zaszczepiono 118 915 pacjentów” – napisał w mediach społecznościowych. – „To dobowy rekord od początku procesu szczepień w Polsce. Łącznie zaszczepiliśmy już pierwszą dawką przeszło 775 000 osób. Dziękujemy wszystkim, którzy udowadniają, że Narodowy Program Szczepień działa”.