czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Fotoplastykon trzeba zobaczyć!

Na pierwszy rzut oka nie wygląda jak coś, czym warto się ekscytować. Przypomina dużą beczkę na wino z otworami do oglądania zdjęć. Co więc sprawia, że warto go odwiedzić?

Fotoplastykon to, jak podaje encyklopedia, wieloboczne urządzenie z regularnie rozmieszczonymi wizjerami do oglądania stereofotografii. Polegało to na tym, że mechanizm wewnątrz urządzenia co kilka sekund przesuwał fotografie i w ten sposób osoba siedząca przed wizjerem oglądała kolejne zdjęcia. Z reguły fotoplastykon posiadał 25 stanowisk do oglądania zdjęć. Fotoplastykony cieszyły się ogromną popularnością w latach 60. XIX wieku, skorzystanie z urządzenia jest więc prawdziwą wędrówką w czasie o ponad 100 lat! I to jeden z powodów, dla którego warto się nim zainteresować.

Kolejnym jest to, że Poznański Fotoplastykon jest jednym z zaledwie trzech istniejących w Polsce. Jedno urządzenie znajduje się w w Łodzi, w Muzeum Kinematografii, a drugie w Warszawie, w w oficynie Kamienicy Hoserów. mógł się pochwalić działającym fotoplastykonem już w 1923 roku. Aż do 2005 roku dzięki poznańskiemu fotografikowi Antoniemu Rutowi można było korzystać z fotoplastykonu w jego atelier. W 2014 roku urządzenie odkupiło miasto Poznań i po starannej renowacji udostępniło go odwiedzającym najpierw w Galerii Miejskiej Arsenał, by ostatecznie w ubiegłym tygodniu uruchomić go w nowej, stałej siedzibie przy Ratajczaka 44.

Jednak najważniejszym powodem, dla którego warto chociaż raz obejrzeć pokaz stereofotografii jest fakt, że to najwierniejsza metoda oddawania trójwymiaru, jaka istnieje.
– Nawet w porównaniu do 3D – zapewnia Marcel Skierski, kurator wystawy “Przebłyski Wolności”, którą zainaugurowano uruchomienie fotoplastykonu w nowej siedzibie. – Takie zdania są specjaliści.

Stereofotografie, które można obejrzeć, pochodzą z czasów I wojny światowej, czyli okresu bezpośrednio poprzedzającego odzyskanie przez Polskę niepodległości – stąd tytuł wystawy.
– Poznańskich zdjęć jednak tu nie zobaczymy – wyjaśnia Marcel Skierski. – Są to bowiem głównie zdjęcia wojenne, a w Poznaniu ani w Wielkopolsce nie przebiegała linia frontu. Zresztą jakichkolwiek zdjęć z Poznania z tego czasu jest bardzo mało, więcej pojawia się dopiero w latach 20. XX wieku. Jednak warto zobaczyć te zdjęcia, bo przedstawiają nasz kraj i jest to prawdziwa wędrówka w czasie. Poza tym stara fotografia ma swój specyficzny urok, no i jest po prostu ładna…

W fotoplastykonie można więc zobaczyć przemarsz pruskiej armii i jej wkroczenie do Łodzi, czy przygotowanie armii do bitwy, na którym kadeci szkoły oficerskiej ćwiczą krótkie uderzenia bagnetem. Jest też i polityka na ówczesnym szczycie, czyli zdjęcie z konferencji odbywającej się w Paryżu w latach 1919–1920, w której brali udział między innymi prezydent Stanów Zjednoczonych Thomas Woodrow Wilson, premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George i premier Francji Georges Benjamin Clemenceau. Na innej fotografii ci sami politycy opuszczają pałac w Wersalu po podpisaniu traktatu pokojowego kończącego oficjalnie I wojnę światową.

– Należy pamiętać, że stereofotografie tego rodzaju, poza niewątpliwymi walorami estetycznymi, spełniały ówcześnie funkcję propagandową – zwraca uwagę Marcel Skierski. – W tamtych czasach nic nie mogło zostać opublikowane ot tak, bez cenzury. I właśnie dzięki tym zdjęciom możemy zobaczyć, jak cenzura działała, dostrzec jej niektóre kuriozalne rozwiązania na samym początku ich powstawania.

Nawet gdy mowa o obrazach bezpośrednio nie nawiązujących do wojny, można dostrzec tu wyraźne tło ideologiczne. Fotografie dobrze zachowanej architektury i ładnych miast dowodziły zachowania cywilizowanych praktyk przy zajmowaniu miast i wsi oraz skuteczności w zarządzaniu nimi. Oczywiście z tego samego powodu zupełnie inaczej przedstawiano działania przeciwnika: tytuły zdjęć „Hotel w Ortelsburgu (Szczytnie) zniszczony przez rosyjski granat” czy „Zniszczona fabryka w Mławie” mówią same za siebie. Co ciekawe, zdjęcia poległych na polach bitew były… pozowane, a modelami byli żołnierze. Powodem oczywiście była cenzura, zgodnie z którą należało przedstawiać wyidealizowany obraz wojny, w którym pruscy żołnierze byli cywilizowanymi bohaterami, a przeciwnicy – barbarzyńskimi niszczycielami, nie mającymi pojęcia o kulturze.

Stereofotografie, które można oglądać na wystawie “Przebłyski Wolności” w Fotoplastykonie Poznańskim, pochodzą z kolekcji Tomasza Bielawskiego, www.dotomka.blogspot.com. Wystawa będzie prezentowana do 31 maja.

Lilia Łada, fot. Wydawnictwo Miejskie

https://www.facebook.com/wydawnictwowmp/videos/646088635845268/UzpfSTEwMDAwMTYzMjcwOTY5NDoyMzg1ODU2MTI0ODEyMTIx/

Strona głównaKulturaPoznań: Fotoplastykon trzeba zobaczyć!