piątek, 29 marca, 2024

Poznań: Policyjny nalot na… zoo

– Nie możemy normalnie funkcjonować i leczyć naszych zwierząt – informuje Zoo Poznań na swoim profilu na FB. Wszystko z powodu kolejnego przeszukania placówki przeprowadzonego przez policję.

Policja wkroczyła na teren Starego Zoo z powodu… doniesienia, jakie złożył na zoo właściciel nielegalnej hodowli w Pyszącej pod Śremem. Część zwierząt z tej hodowli jest przechowywana w poznańskiej placówce na polecenie prokuratury, a przeciwko ich właścicielowi toczy się postępowanie karne.

Jak się okazuje, w niczym to nie przeszkadza, by właściciel owej nielegaslnej hodowli złożył doniesienie na poznańskie zoo twierdząc, że jego pracownicy… znęcają się nad powierzonymi zwierzętami. Przypomnijmy, że dokładnie taki zarzut, i to dobrze udokumentowany, postawiono jemu samemu.

Jednak nawet oskarżony właściciel hodowli ma prawo do złożenia doniesienia, a decyzja, co z nim zrobić, należy do prokuratury. I prokuratu postanowiła, że należyw wziązku z tym przeszukać Stare Zoo. I to po raz kolejny. 7 lutego w placówce pojawił się zespół policjantów, w tym jeden zamaskowany, co personel zoo określił jako “nalot”. Policjanci przeszukali gabinet dyrekcji zoo w poszukiwaniu okumentacji medycznej zwierząt z Pyszącej.
– Realizowaliśmy postanowienia prokuratury – wyjaśnia Maciej Święciechowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.

Bo, zdaniem prokuratury, Ewa Zgrabczyńska, dyrektor zoo, nie dostarczyła takiej dokumentacji, a jest ona niezbędna w sprawie karnej. Wydał więc nakaz przeszukania, a to zadanie policji. Co ciekawe, dyrektor Zgrabczyńska twierdzi, że wszystkie dokumenty zostały prokuraturze przekazane i niczego nowego w jej biurze policjanci nie mogli znaleźć.

Gdy nie wiadomo, o co chodzi… Smaczku sprawie dodaje fakt, że poznańskie zoo ma pewien spór z prokuraturą. Otóż ów organ sprawiedliwości bardzo chętnie przekazał placówce zwierzęta pod opiekę, nie dał jednakże ani złotówki na ich utrzymanie. Tymczasem zoo wydaje co miesiąc niebagatelne kwoty na ich żywienie i leczenie – do Poznania trafiło łącznie 80 zwierząt. Koszt ich utrzymania jak dotąd to prawie pół miliona złotych!

Zoo zwróciło się więc do prokuratury o zapewnienie środków na utrzymanie tych zwierząt – to prokuratura zadecydowała przecież o przekazaniu zwierzaków pod opiekę ogrodów zoologicznych. Ale prokuratura twierdzi, że to nie jej obowiązek, tylko burmistrza Śremu. Burmistrz z kolei stoi na stanowisku, że to jednak obowiązek prokuratury, bo to ona podjęła decyzję o takim zabezpieczeniu zwierząt. I na tym sprawa stoi do dziś. Nie trzeba chyba mówić, że zoo nie dostało ani złotówki.

– Nie możemy normalnie funkcjonować i leczyć naszych zwierząt –  podkreśla Małgorzata Chodyła, rzeczniczka prasowa poznańskiego zoo. – Piszemy skargi, zażalenia, prosimy o zabranie zabezpieczonych zwierząt – bez echa. Czujemy się nękani, szykanowani i pozostawienie samym sobie. Poznańskie zoo chce w spokoju działać dla zwierząt i mieszkańców, czy absurdalne doniesienia osoby oskarżonej będą uruchamiać zastępy policji i jej wizyty w zoo, przesłuchiwana pracowników, stres nasz i naszych podopiecznych?.

Dyrekcja zoo zapowiedziała, że złoży stosowne skargi i zażalenia na działania organów ścigania.

Mat. pras., el

Strona głównaPoznańPoznań: Policyjny nalot na... zoo