Sprawdzanie zgód TCF
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Poznań: Zniszczenie bloku na Sołaczu może skończyć się w sądzie?

Deweloper Mak Dom, którego budynek zniszczono na Sołaczu napisem “deweloperzy won!” wydał oświadczenie. I nie wyklucza pójścia do sądu – chyba że to była instalacja artystyczna. W takim przypadku proszą pseudonimy, żeby podpisać pracę…

Chodzi o budynek powstający przy parku Wodziczki na Sołaczu, którego elewację nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą i namalowali napis “deweloperzy won!”. Jak informuje telewizja WTK, straty oszacowano na około 100 tys. zł. Trwa czyszczenie budynku, a deweloper wydał oświadczenie, w którym między innymi podał, że sprawców było około 20, a nagrały ich kamery monitoringu. Nie wyklucza także, że sprawa trafi do sądu.

Oświadczenie inwestora zdewastowanego budynku wielorodzinnego w Poznaniu przy ulicy Drzymały 14a i 14b:

“Każdy człowiek zamieszkujący planetę Ziemia w jakiś sposób ją zaśmieca, ale ci, co dewastują czyjeś mienie, zaśmiecają planetę bardziej. W naszym przypadku ktoś zużył niepotrzebnie farbę, a teraz my będziemy musieli użyć niepotrzebne ilości środków chemicznych i kolejnej farby, aby budynek przestał szpecić. Chyba, że celem grupy około 20 osób (których członków dokładnie zarejestrowały kamery monitoringu), która w sobotę o godzinie 21.00 wkroczyła na teren inwestycji, było stworzenie instalacji artystycznej. Jeśli tak, to powinniśmy ją pozostawić na dłużej, aby mieszkańcy Poznania mogli ją podziwiać nie tylko tej jesieni, ale również przez kolejne lata. Nieśmiałych i anonimowych artystów prosimy więc o pseudonimy, abyśmy mogli podpisać ich nocne dzieło.

Jakkolwiek w malunkach można doszukiwać się sztuki, tak działania polegające na powyrywaniu sadzonek świeżo nasadzonych krzewów, są czystym aktem wandalizmu. Mając na względzie całość poczynań, śmiemy twierdzić, że „artyści” nie są z ruchów ekologicznych ani w samym „happeningu” nie chodziło o „obronę zieleni”.

Inwestycja „Nowy Sołacz Mak Dom” powstała na terenach działek, które w obowiązującym aktualnie Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Poznania z 2014r. przeznaczone są pod budownictwo wielorodzinne, podobnie, jak pozostałe budynki położone wzdłuż ulicy Drzymały. Dziwi nas, że w wypowiedziach przytaczany jest Park Wodziczki, lecz bez sprawdzenia, gdzie ten park leży i jaki obejmuje obszar. Zwracamy więc uwagę, że obszar Parku można sprawdzić na Google Maps, lub w Zarządzie Zieleni Miejskiej.

Park nie obejmował i nie obejmuje terenów pomiędzy rzeką Bogdanką, a ulicą Drzymały. Mimo braku ogrodzeń na tym obszarze, większość terenów należy do osób prywatnych. Zgoda (a właściwie brak sprzeciwu) właścicieli na przechodzenie przez ich nieruchomości setek osób miesięcznie po wydeptanych ścieżkach nie jest równoznaczna ze zgodą na klasyfikowanie ich działek jako „publicznie dostępnych
terenów zielonych”.

Wykonaliśmy inwestycję na działce nabytej od prywatnych właścicieli, którzy zamiast uprawiać ogród jak ich „przodkowie”, postanowili sprzedać nam niezagospodarowaną i zaśmieconą działkę i wyjechać w większości z tego miasta. Przed rozpoczęciem inwestycji wywieźliśmy z terenu kilkadziesiąt metrów sześciennych śmieci, które „anarchizujący” sąsiedzi lub inni mieszkańcy Poznania, podrzucali przez lata na – jak zapewne uważali – „publiczną”, czyli „niczyją” działkę. Zobowiązując się do nasadzenia kilkunastu nowych drzew, otrzymaliśmy zgodę Urzędu Miasta na wycinkę kilku z nich.

Pomówienia inwestora o podejmowanie takich działań jak niszczenie ogrodów i zieleni oraz dokonywanie podpaleń, stanowią naruszenie dóbr osobistych, niewykluczone więc, że wobec braku wycofania się z tego komunikatu – strony będą musiały spotkać się w sądzie”.

Pod oświadczeniem podpisała się pełnomocnik inwestora Katarzyna Jagłowska. A sprawą zajmuje się policja.

Strona głównaPoznańPoznań: Zniszczenie bloku na Sołaczu może skończyć się w sądzie?