czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Sprawcy pobicia czarnoskórego piłkarza zatrzymani. Ale to jeszcze nie koniec sprawy

Przebieg zdarzenia wyglądał inaczej niż zeznał poszkodowany, napastników było trzech, a nie sześciu, a motyw rasistowski – jak dotąd – nie został potwierdzony. Tak wyglądają ustalenia policjantów w sprawie pobicia piłkarza LKS Korona Piaski.

Tor Kondok Junior Simon został pobity w nocy z 4 na 5 września na Paderewskiego w Poznaniu, przed klubem Pacha. Według pierwszych informacji pobiło go sześciu napastników, awantura zaczęła się już w jednym z klubów na Starym Rynku, z których ich wyprosiła ochrona. Atak, zdaniem pokrzywdzonego, miał charakter rasistowski.

Policjanci ze Starego Miasta z ogromnym zaangażowaniem szukali sprawców pobicia, choć nie wielu wielu informacji o samym zdarzeniu i wyglądzie napastników. Po kilku dniach wytężonej pracy nastąpił przełom w śledztwie.
“Policjanci ustalili przebieg całego zdarzenia i tożsamość napastników” – poinformowała Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji. – “Okazało się, że było ich trzech, a sam motyw ich rasistowskiego działania do tej pory nie został potwierdzony”.

Funkcjonariusze już zatrzymali sprawców pobicia.
“Wszyscy to mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego w wieku 20 i 21 lat” – wyjaśnia Marta Mróz. – “Mężczyźni usłyszeli prokuratorskie zarzuty pobicia i uszkodzenia ciała, a decyzją prokuratora otrzymali środki zapobiegawcze w postaci dozorów policyjnych oraz zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego”.

Jak się jednak okazuje, to jeszcze nie koniec tej sprawy, bo dodatkowej analizy wymagają zeznania poszkodowanego. Policjanci dotarli do zapisu z kamer monitoringu, z którego wynika, że przebieg zdarzenia wyglądał inaczej niż to opisywał poszkodowany. Prokurator Rejonowy – Stare Miasto 14 podjął decyzję o wyłączeniu tych materiałów celem weryfikacji ich w odrębnym postępowaniu. Teraz śledczy zajmą się wyjaśnieniem jego udziału i roli w tym zajściu.

Źródło: KMP Poznań

Strona głównaPoznańPoznań: Sprawcy pobicia czarnoskórego piłkarza zatrzymani. Ale to jeszcze nie koniec sprawy