wtorek, 16 kwietnia, 2024

Poznań: Przemoc i mobbing w domu młodzieży. Jest zawiadomienie do prokuratury

Znęcanie się fizyczne i psychiczne nad wychowankami domu młodzieży, zamykanie w izolatkach i rozpijanie ich – to tylko kilka z długiej listy przewinień, o które jest podejrzany były dyrektor, ksiądz Mariusz Słomiński. Posłowie Lewicy złożyli dziś w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Ksiądz Słomiński był dyrektorem Domu Młodzieży im. św. Dominika Savio w Poznaniu oraz Domu Młodzieży im. bł. Laury Vicuni, również w Poznaniu. Obie placówki miały zapewniać podopiecznym opiekę i edukację, ale jak twierdzą byli już wychowankowie – nie dawały ani tego, ani tego.
– Właściwie można powiedzieć, że to nie był dom młodzieży, tylko to był dom grozy, w którym działy się okropne wydarzenia – powiedział poseł Krzysztof Śmiszek, do którego młodzi ludzie dotarli ze swoimi opowieściami.

Wychowankowie wielokrotnie, bezprawnie byli pozbawiani wolności. Czasami na kilka dni, czasami na kilka tygodni byli zamykani w specjalnych izolatkach.
– Nie ma na to żadnych przepisów, nie ma żadnej podstawy prawnej, która pozwalałaby dyrektorowi takiego ośrodka zamykać wychowanków i pozbawiać ich wolności – mówił poseł. – Co się działo więcej? Były groźby, była przemoc fizyczna, była przemoc psychiczna, było rozpijanie małoletnich, były też próby innych czynności seksualnych podejmowanych przez księdza dyrektora. Było także łamanie praw pracowniczych, zastraszanie pracowników, był także mobbing.

Opisane wydarzenia działy się w latach 2009 – 2015. Wątpliwości budzi też zarządzanie finansami placówki, co też powinna zbadać prokuratura, zdaniem posła.
– Wychowankowie byli wysyłani na ulicę, żeby żebrali o datki od ludzi na ulicach. te pieniądze miały być przeznaczane na doposażenie ośrodka, ale nigdy ośrodek nie był doposażony za te pieniądze. One dziwnie znikały z pola widzenia.

Ten dom był przykładem na to, jak nie powinno się traktować dzieci. Tego zdania jest Arkadiusz Wiśniewski, były podopieczny placówki.
– Wieloletnie cierpienie, którego doznawaliśmy ze strony księdza, nie powinno mieć miejsca. Zniszczył nasze dzieciństwo i naszą przyszłość – mówił. – Nie pozwolimy, żeby inne dzieci z domów dziecka przechodziły przez takie okrucieństwo i miały podobne historie: bicie, poniżanie, homofobia, gnębienie psychiczne, wykorzystywanie naszych sił powyżej naszych możliwości niszczyło nas do takiego stopnia, że musieliśmy szukać pomocy.

Monika Juszkiewicz mówi z kolei o bólu, cierpieniu i niezrozumieniu, a także o tym, że trafili do tego domu, żeby znaleźć wsparcie, opiekę i wykształcenie. Ale nie znaleźli nic z tego, co mieli tam znaleźć.
– Do tej pory odczuwamy to, co się tam działo – mówiła załamującym się głosem. – Nie powinniśmy byli tak cierpieć, mieliśmy zaledwie 12 lat, a doznaliśmy upokorzenia i skrzywdzenia. Nie pozwólmy, żeby innym dzieciom stała się taka krzywda, jaka stała się nam.

Sprawą przez 10 miesięcy zajmował się Łukasz Michnik, asystent społeczny posła Śmiszka. To on spotykał się z wychowankami tej placówki, gdy trafili do biura posła. To, czego się dowiedział o tym, co działo się w domu, nazywa piekłem.
– Piekłem, które zgotował im nie kto inny, jak księża, jak kościół katolicki – podkreśla Łukasz Michnik. – Piekłem, które objawiało się szeregiem obrzydliwych przestępstw popełnianych na niewinnych dzieciach.

Jak przyznaje, to była bardzo trudna praca ze względu na ogromną skalę nieszczęść, z którymi się spotkał, ale jest zdania, że tylko ukaranie winnych może zakończyć tę spiralę nienawiści. I miał jedną wiadomość dla byłego księdza dyrektora. Byłego, ponieważ ksiądz Słomiński nie jest już dyrektorem domu. Jest proboszczem jednej z parafii w Gdańsku.
– Jeśli pan to ogląda, to niech pan wie, że ta sprawiedliwość dosięgnie też i pana – powiedział. – I to szybciej, niż się panu wydaje.

Poznańska posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan zaapelowała też do byłych wychowanków domu, żeby zgłaszali się do biur poselskich Lewicy po pomoc. I nie tylko oni, bo po pomoc może tam przyjść każdy.
– Jesteśmy z wami i zawsze możecie liczyć na posłów i posłanki Lewicy – podsumowała. – Jeśli ktokolwiek was krzywdzi i pozbawia was waszych prac, Nasze biura poselskie są dla was zawsze otwarte, nawet w czasie pandemii, kiedy można do nas dzwonić czy wysłać maila.

Sprawa ma jeszcze jeden interesujący wątek – jak to możliwe, że przez co najmniej 6 lat nikt nie zauważył, że w tym domu dzieje się coś złego? Placówki tego rodzaju nie istnieją w próżni. Nadzór sprawują nad nimi odpowiednie jednostki rządowe i samorządowe – w tym przypadku był nią Urząd Miasta Poznania. Tego, co się działo w “domu grozy” nie dostrzegali też dziwnym trafem ani Wielkopolski Kurator Oświaty – ani przełożeni z zakonu salezjanów. Czy ktoś w ogóle prowadził kontrole w tych domach?

Poseł Śmiszek ma nadzieję, że prokuraturze uda się wyjaśnić także i te sprawy.

Lilia Łada

 

Strona głównaPoznańPoznań: Przemoc i mobbing w domu młodzieży. Jest zawiadomienie do prokuratury