wtorek, 16 kwietnia, 2024

Poznań: Problem z ASF – czy polowania w mieście to dobry pomysł?

Rada Osiedla Morasko-Radojewo uchwaliła apel o wyłączenie terenów osiedla z obwodów łowieckich. Radni nie chcą u siebie polowań na dziki, które mają się odbywać w regionie z powodu afrykańskiego pomoru świń (ASF), bo boją się, że to się może źle skończyć dla ludzi.

Myśliwi mają strzelać do dzików, bo to właśnie dzięki nim wirus szerzy się w Polsce. Nie jest groźny dla ludzi, ale oni mogą go z łatwością przenosić na domowe świnie, dla których wirus jest śmiertelny. Ponieważ rozstawienie wielokilometrowego płotu na granicy z województwem lubuskim nic nie dało, rząd jedyny ratunek przed zarażeniem populacji świń w Polsce widzi w wytrzebieniu populacji dzików. Dlatego wojewodowie nakazują polowania wszędzie tam, gdzie wystąpiły przypadki wirusa – a więc i w Wielkopolsce, i w okolicach Poznania również. I tego się boją osiedlowi radni.

W świetle nowych przepisów obawy radnych są więcej niż zasadne – chodzi o ustawę popularnie zwaną Lex Ardanowski, o której informowaliśmy. Ogłoszenia publikowane przez koła łowieckie o planowanych polowaniach nigdy nie docierają do wszystkich zainteresowanych, co przyznają sami myśliwi. Ale teraz ten, kto wejdzie do lasu w czasie polowania, naraża się na konsekwencje prawne z karą więzienia włącznie.

– Kiedyś, gdy ktoś się nie dowiedział o polowaniu z ogłoszeń – dowiadywał się dzięki kanonadzie strzałów. Wtedy wiedział, że w okolicy jest polowanie i lepiej zostać w domu – wspomina Tomasz Adamczak, mieszkaniec Radojewa. – Ale teraz myśliwi polujący w pobliżu domów mogą strzelać broni zaopatrzonej w tłumiki. Nieświadomy więc niczego mieszkaniec Radojewa czy Moraska może sobie wyjść z domu do lasu – a lasy tam w wielu przypadkach podchodzą pod same domy – i nie dość, że zostać postrzelonym, to jeszcze narazić się na karę więzienia.

Na uwagi, że myśliwi przecież wiedzą, gdzie są, więc w pobliżu domów będą ostrożni – reagują śmiechem.
– Mieszkam tu od dawna i niejedno widziałam – kwituje Maria Adamczak. – Także postrzelenia ludzi podczas polowań się zdarzały. I to kiedyś, kiedy nie było jeszcze tylu domów przy samym lesie co teraz. A teraz nie tylko domów jest więcej, ale i ludzie chętnie chodzą po lasach, biegają, zwiedzają, jeżdżą na rowerach. I kto będzie odpowiadał za to, jak myśliwy postrzeli rowerzystę? I niech mi nikt nie mówi o profesjonalizmie myśliwych, bo przecież takie przypadki się zdarzają. Czytam gazety.

Siostry Magda i Wiktoria Błaszyk mieszkają w Nowej Wsi, ale regularnie biegają właśnie trasą rowerową przez Morasko i Radojewo. Nigdy nie słyszały o żadnym polowaniu w okolicy, ale przyznają, że osiedlowymi sprawami nie bardzo się interesują. Pracują w centrum, do domów wracają na noc i weekendy i nie chce im się interesować lokalnymi sprawami.
– Kilka razy jak komendant poligonu zamknął trasę z powodu ćwiczeń, to dowiedziałyśmy się dopiero wtedy, jak dosłownie wpadłyśmy na ogłoszenie podczas biegania – mówią. – Z polowaniami byłoby pewnie podobnie.
Okazuje się więc, że mieszkańcy mają wszelkie podstawy, by obawiać się o swoje bezpieczeństwo, a osiedlowi radni podzielają ich obawy.

Nie tylko zresztą oni. Sprawą zainteresował się radny miejski Bartłomiej Ignaszewski z Koalicji Obywatelskiej. I złożył w tej sprawie interpelację do prezydenta. Chce, by tereny miasta wyłączyć z polowań na dziki spowodowanych ASF, bo stanowi to realne zagrożenie dla mieszkańców, a także utrudnia im korzystanie z zasobów natury w ich otoczeniu. Nie stanowi natomiast żadnego zagrożenia epidemiologicznego – ani w Morasku, ani w Radojewie nie ma ferm trzody chlewnej.

Jednak Polski Związek Łowiecki jest innego zdania. Jego przedstawiciele uważają, że odstrzał dzików to jedyna ochrona przed ASF i taka jest polityka państwa, co ich zdaniem kończy dyskusję. Na argumenty przeciwników polowań, że i tak wszystkich dzików nie wybiją, że wirusa mogą przenosić też inne zwierzęta, choćby psy myśliwskie, że odstrzały były już prowadzone, płoty były stawiane, a wirus jak się szerzył tak się szerzy – nie reagują.

el

Strona głównaPoznańPoznań: Problem z ASF - czy polowania w mieście to dobry pomysł?