czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Pracownice żłobków chcą wyższych pensji. I dały prezydentowi… pieluchy

“Jaśkowiak, skończ z wyzyskiem kobiet”, “Domagamy się równych praw” – takie i inne hasła można było przeczytać dziś na transparentach pracownic miejskich żłobków, które przyszły przed urząd, by żądać podwyżek pensji. Po raz kolejny od 10 lat.

Bo właśnie upłynęło już 10 lat od czasu, gdy po raz pierwszy pracownice żłobków upomniały się o podwyżki. A zarabiają naprawdę mało – spora grupa dostaje dodatek wyrównawczy, bo ich pensje są niższe niż pensja minimalna.

A praca w żłobku to ciężka praca, jak zwracała uwagę Krystyna Korcz, jedna z mówczyń, pracownica żłobka przy ul. Winklera. I chodzi nie tylko o to, że dzieci trzeba przewijać, uczyć chodzić, jeść, opiekować się nimi, od czego bardzo szybko zaczynają pracownicom dawać się we znaki kręgosłupy i stawy. Chodzi też o zagrożenie chorobami, które przynoszą dzieci.

– Codziennie jesteśmy narażone na zakażenie covidem, na wszelkie choroby jelitowe, przeziębienia, zapalenia płuc czy oskrzeli – wyliczała. – Nikt nie bierze pod uwagę, że potrzebujemy pieniędzy na leki. Starzejemy się, a młodzi ludzie z wykształceniem nie chcą absolutnie zająć się dziećmi za tak niskie pensje. Jest mi wstyd jako kobiecie, że mieszkam w tym mieście i opieka nad dziećmi jest tak bardzo po macoszemu traktowana. Wszystko jest ważne: drogi, archeologia, remonty, kamienice, ale opieka nad dziećmi jest na dalszym planie.

Pani Korcz akurat jest jedną z tych osób, które dostały podwyżkę – 100 zł brutto.
– I co ja mam z tym majątkiem zrobić? – pytała sarkastycznie.

Problemem są nie tylko pensje pracowników, ale też wyposażenie żłobków. Placówka przy Winklera od trzech lat nie dostała nowych zabawek, podobnie jest też w innych placówkach.

– Od 10 lat domagamy się tego, aby kobiety zatrudnione w żłobkach i w sektorze opieki przestały zarabiać minimalne pensje – mówiła kolejna mówczyni, tym razem z Inicjatywy Pracowniczej, która zorganizowała protest. – Pracownice żłobków od 10 lat pozostają najgorzej zarabiającymi spośród wszystkich 37 kategorii zatrudnionych w jednostkach finansowanych z budżetu miasta Poznania. Różnice w grupach zawodowych finansowanych z urzędu miasta sięgają nawet 1200 zł. I nikt nie potrafi nam wytłumaczyć, skąd one się biorą. Dlaczego jedne grupy zawodowe, w których zatrudnieni są mężczyźni, zarabiają znacznie więcej niż te grupy zawodowe, w których pracują kobiety? Za prezydenta Grobelnego spotykaliśmy się z totalną ignorancją praw kobiet i naszych żądań. Miałyśmy nadzieję, że coś się zmieni, kiedy zmieniły się władze miasta. Ale nie zmieniło się nic.

Kobiety zapewniają, że nie chcą zarabiać milionów – chcą tylko tyle, by móc godnie żyć, by nie musieć dostawać dodatków wyrównawczych, by nie czuć, że są wyzyskiwane. Dlatego walczą o podwyżki w wysokości 1250 zł.
– Pan Jaśkowiak podobno jest przyjacielem kobiet, ale tych bogatych, jak Henryka Bochniarz czy Grażyna Kulczyk – mówiła kolejna pracownica. – A nie tych, które wycierają kupy…

Bo na zakończenie demonstracji kobiety rozsypały przed urzędem zużyte pieluchy. Z kupą.
– Powinniście się wstydzić, wy, włodarze tego miasta, że macie naszą pracę za nic, że nie szanujecie kobiet – mówiły. – Powinniście się wstydzić, że od 10 lat tu przychodzimy i prosimy się o grosze!

– Mam nadzieję, że któregoś dnia pan Jaśkowiak, na którego głosowałam, któremu zaufałam, zejdzie do nas któregoś dnia, spojrzy nam w oczy i logicznie wytłumaczy, dlaczego nam się nie należy wyższa pensja – podsumowała Krystyna Korcz.

Jak informuje Inicjatywa Pracownicza, według danych otrzymanych z Urzędu Miasta Poznania w 2020 roku najgorzej zarabiającymi pracownikami i pracownicami w mieście były osoby zatrudnione: w żłobkach, Muzeum Archeologicznym, jednostkach oświatowych, DPS, CTK Trakt. Od lat „zestaw” ten się powtarza z niewielkimi ewentualnie zmianami, co oznacza, że na liście wstydu są ciągle te same grupy zawodowe, mocno zdominowane przez kobiety: pracownice żłobków, przedszkoli, szkół, domów opieki społecznej itd. W wielu przypadkach różnice w płacach pomiędzy poszczególnymi grupami zawodowymi i zakładami nie wynikają wcale z kompetencji, wykształcenia czy nawet jakichś „niewidzialnych” mechanizmów na rynku pracy. Kluczowym kryterium to płeć, ale też umiejscowienie w strukturze władzy – po przeciwnej stronie plasują się pracownicy magistratu oraz zajmujący się utrzymaniem infrastruktury: od transportu i dróg miejskich, przez zieleń i lasy, po obiekty sportowe.

Strona głównaPoznańPoznań: Pracownice żłobków chcą wyższych pensji. I dały prezydentowi... pieluchy