czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Mieszkańcy narzekają na hałas. “Ludzie po pracy chcą odpocząć”

“Czwartkowy koncert (19 sierpnia) na Plener Promienista zgotował piekło mieszkańcom” – napisali do nas mieszkańcy ulicy Promienistej. Problemy z głośnością koncertów w tym miejscu trwają od początku sezonu. I co? Ano nic!

Gdy tylko rozpoczął się sezon imprez plenerowych, a Plener Promienista zaczął działać, mieszkańcy okolic przestali mieć spokojne noce w weekendy. Muzykę było słychać do pierwszej, drugiej w nocy, i to nie tylko w najbliższej okolicy, ale nawet przy skrzyżowaniu Hetmańskiej i Głogowskiej.

“Mieszkamy zaledwie przez szerokość ulicy z tym miejscem i hałas, dudnienie były tak duże, że w pewnych momentach drżały szyby. Mamy już dość tych łomotów tym bardziej, że odbywa się to cykliczne i zapowiadane są dalsze koncerty” – piszą mieszkańcy. – “Ludzie po pracy chcą odpocząć, normalnie żyć a nie zamykać się szczelnie w upalne dni we własnych domach”.

Mieszkańcy interweniowali u osiedlowych radnych, powiadamiali policję i straż miejską. Służby interweniowały, ale… nie stwierdziły przekroczenia norm hałasu. Skończyło się na pouczeniu właściciela, żeby imprezy odbywały się ciszej, bo przeszkadza to mieszkańcom. Ale to niewiele dało.
“Po interwencjach służb publicznych przez pewien czas zrobiło się trochę ciszej, ale znowu zaczęło się torturowanie głośnymi dźwiękami” – informują nas mieszkańcy. – “Jesteśmy zmuszani do wysłuchiwania wszystkiego co dzieje się na P.P od wtorku do niedzieli”.

Dlaczego władze miasta nie mogą się uporać z tym problemem? Mamy uchwałę hałasową – ale nie działa, bo jej zapisy są mało precyzyjne i służby nie mogą ich stosować. Nikt z radnych jakoś nie ma ochoty jej wyciągnąć z lamusa i poprawić zapisy, by można było na jej podstawie przekonać mandatem jednego czy drugiego organizatora, że jednak jego koncerty są za głośne. Na ten argument powołują się służby pytane, czemu skutecznie nie interweniują wobec hałasujących.

Ale, co ciekawe, jakoś wszystkim umyka, że i bez uchwały hałasowej służby mają narzędzie do egzekwowania ciszy. To artykuł 51 Kodeksu Wykroczeń. W § 1. czytamy, że “Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicz­nym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.

Narzędzie więc jest. Zgłoszenia od zdenerwowanych mieszkańców także są. Może chodzi o brak narzędzi do pomiaru hałasu? Ale Kodeks Wykroczeń nic nie mówi o tym, że trzeba mieć poziom hałasu udokumentowany pomiarami. Mało tego, są przykłady w historii Poznania, że władze miasta potrafiły sobie świetnie poradzić w takich sytuacjach – jeśli chciały.

Jak informował w sierpniu 2016 roku “Głos Wielkopolski”, miasto wypowiedziało umowę spółce Long Entertainment, która nad Wartą prowadziła klub Relaks. Wcześniej przedstawiciele Wydziału Gospodarki Nieruchomościami UMP kilkakrotnie rozmawiali z przedstawicielami spółki, by uświadomić im, że muzyka w klubie jest za głośna i mieszkańcy się skarżą. Właściciele klubu nie ściszyli muzyki – i miasto wypowiedziało im umowę. Pod koniec lipca tego samego roku musiał się zamknąć klub na płycie dawnego lodowiska Bogdanka – bo też był za głośny i narzekali okoliczni mieszkańcy. Wcześniej z tego samego powodu zamknięto klub 8 Bitów przy Garbarach.

Oczywiście, można powiedzieć, że tam podziałać było stosunkowo łatwo: wszystkie te lokale należały do miasta, więc łatwiej było wymóc na nim przestrzeganie zapisów umowy. W prywatnych budynkach czy na prywatnych plenerach miasto ma mniej narzędzi. Jednak zawsze jest Kodeks wykroczeń. Dlaczego miasto z niego nie korzysta?

Strona głównaPoznańPoznań: Mieszkańcy narzekają na hałas. "Ludzie po pracy chcą odpocząć"