piątek, 29 marca, 2024

Poznań. Imieniny ulicy. “Inni powinni się od nas uczyć” (ZDJĘCIA)

Nie było korowodu, przekazania kluczy i wieczornego koncertu, był za to Kiermasz Świętomarciński. I jak się okazało, wielu osobom taka formuła bardziej się podoba. “Bo spokojnie można wszystko zobaczyć” – mówią poznaniacy.

Korowód Świętomarciński jest piękny i efektowny – ale ma też swoje wady. Jeśli się nie stoi przy ulicy w trzech pierwszych rzędach lub nie ma znajomych mieszkających przy Świętym Marcinie, szanse na zobaczenie go na żywo są niewielkie. Wszyscy poznaniacy chcą go zobaczyć i ulica jest zatłoczona do granic możliwości. W efekcie najlepiej całość widać w… telewizji. A to przecież nie to samo co na żywo.

A dziś, dzięki kiermaszowi, wszystkie machiny można było obejrzeć z bliska, a nawet zrobić sobie zdjęcie w płaszczu i hełmie samego świętego Marcina, w dodatku stojąc w jego rydwanie. Chętnych do zdjęć było tylu, że trzeba było ustawić się w kolejce i odstać przynajmniej kwadrans. I to wcale nie dzieci stanowiły największą grupę chętnych do pozowania w płaszczu i hełmie tego najbardziej znanego w Poznaniu legionisty…

Najważniejsza atrakcją tego dnia były jednak rogale. Wszędzie, gdzie sprzedawano te z certyfikatem, ustawiały się gigantyczne kolejki, mimo że punktów było sporo: na Kiermaszu Świętomarcińskim, przy ulicy Święty Marcin i na Starym Rynku. A szczęściarze, którym udało się już kupić obowiązkowy przysmak, mogli zachwycać się pozostałymi atrakcjami.

– Byliśmy na Święcie Niepodległości, bardzo to pięknie wszystko wypadło, tylko stałam za blisko armaty i jeszcze mi w uchu dzwoni – śmieje się pani Anna Rojewska. – I zawsze się wzruszam, jak widzę tych naszych ułanów poznańskich na pięknych koniach. I jak to wszystko dobrze zorganizowane, że człowiek wzruszył się, wspomniał Powstańców Wielkopolskich i walkę o niepodległość, a potem poszedł zjeść rogala. Taka radość! Inni powinni się od nas uczyć.

Agnieszka i Martyna, studentki UAM, przyszły, bo lubią rogale.
– Ale nie tylko o to chodzi – zastrzega Agnieszka. – Samo święto jest bardzo fajne, co prawda w tym roku bez korowodu, ale mnie tak się nawet bardziej podoba. Bo nie ma tłoku, wszędzie można podejść, wszystko zobaczyć, pospacerować, zjeść rogala. Te machiny z korowodu wreszcie mogę porządnie obejrzeć, bo jak jest korowód, to nie sposób się dopchać. A że nie mam dwóch metrów wzrostu, to zazwyczaj nic nie widzę.

– Mnie też się bardziej podoba tak z kiermaszem – dodaje Martyna. – A najbardziej mi się podoba to, że ludzie chodzą, śmieją się, cieszą z tych imienin św. Marcina i z tej niepodległości. To jest prawdziwe świętowanie, prawdziwa radość z niepodległości i demokracji, a nie demolowanie ulic w asyście policji i bijatyki wszędzie tam, gdzie policji nie ma. Cała Polska powinna brać z nas przykład, tak uważam.

Przypomnijmy, że na Kiermasz Świętomarciński przed CK Zamek będzie można się wybrać przez cały długi weekend.

 

Strona głównaPoznańPoznań. Imieniny ulicy. "Inni powinni się od nas uczyć" (ZDJĘCIA)